... i czemu nie powinniśmy porównywać się z innymi.
Dzisiaj kolejny post z serii zdrowie - odżywianie - odchudzanie, ale zachęcam, żeby przeczytali go również Ci, którzy nigdy się nie odchudzali i nie mają zamiaru. W celach czysto informacyjnych ;)
Zacznę od tego, dlaczego lepiej się mierzyć, niż ważyć.
Pewnie każda z Was, jeżeli kiedyś się odchudzała, zauważała dziwne skoki wagi. A może waga stała, za to spodnie robiły się mniejsze? Albo waga spadała, a w lustrze dalej to samo?
I właśnie o to chodzi - waga nie mówi nam nic, oprócz tego z jaką siłą przyciąga nas ziemia. Albo jak powinniśmy wyregulować zapięcia w nartach. Nic więcej.
Waga nie zwraca uwagi na to ile mamy wody w organizmie. Ile mięśni. Ile tłuszczu. Centymetr tak.
Jako przykładem posłużę się ulubionym sportowcem mojego mężczyzny:
www.fitnessfreak24.com
LeBron James, koszykarz Miami Heat waży 113 kg przy wzroście 203 cm. Jego BMI wynosi 27.4 i według tego wskaźnika ma ponad 10 kg nawagi.
Ale czy wysłałybyście go na dietę odchudzającą?
Nie, bo tłuszcz w jego orgazmie zajmuje tylko 5-7%.
A tutaj randomowa osoba znaleziona przez google z takim samym BMI:
www.forums.johnstonefitness.com
Skąd taka różnica, skoro BMI jest takie samo? Ten pan ma ponad 23% tłuszczu w organizmie.
Tłuszcz jest lżejszy od mięśni, dlatego potrzeba go więcej, żeby przytyć/zrzucić kilogram.
Proporcje wyglądają mniej więcej tak:
www.buzzhunt.co.uk/wp-content/2011/12/muscle-v-fat.jpg
Trochę przerażające, prawda?
I właśnie z tych dysproporcji wynika to, że osoby umięśnione często ważą więcej niż swoi znajomi o tym samym wzroście a wyglądają o wiele lepiej.
Kolejną sprawą jest tzw. skinny fat - coś co dotknęło m.in. mnie:
Jeżeli chudniemy tylko ograniczając ilość jedzenia, bez ćwiczeń, tak jak ja to wielokrotnie robiłam, owszem, zrzucimy kilogramy - ale oprócz tłuszczu zapewne zrzucimy też mięśnie. Będziemy ważyć mniej, ale dalej będziemy galaretowaci.
Dzieje się to zwłaszcza przy popularnych dietach niskokalorycznych!
Dlatego ja mimo wagi idealnej do mojego wzrostu nie wyglądam tak, jakbym chciała. Mam 24% tłuszczu - tylko jeden procent od granicy nadwagi!!!
TU możecie policzyć ile macie procent tłuszczu w organizmie.
I moim zdaniem to najlepszy sposób na sprawdzenie swoich postępów w odchudzaniu :)
Kolejnym powodem, dla którego nie powinnyśmy się ważyć, tylko mierzyć jest to, że nasza waga strasznie skacze. Zwłaszcza u nas - kobiet.
Zmienia się przede wszystkim zawartość wody w organizmie - zwłaszcza przed okresem, kiedy czujemy się opuchnięte. I wtedy zaczyna się płącz, bo na wadze plus 2 kg mimo jedzenia jak ptaszek i katowania się na siłowni. A tydzień później nie ma po tym śladu, ba, może nawet ważymy jeszcze mniej niż wcześniej.
Nie ma też co panikować, jeżeli jednego dnia się zaszalało, a następnego na wadze widać dodatkowe kilogramy. OBIECUJE że dwa kilogramy tłuszczu nie odłożą się przez jedną noc. To prawdopodobnie woda, która zatrzymała się w organizmie i resztki jedzenia z wczoraj, którego organizm jeszcze nie zdążył przetrawić. Po dwóch dniach zdrowego odżywiania wszystko wróci do normy.
Dlatego dziewczyny - przede wszystkim słuchajmy się centymetra, waga niech służy tylko do ogólnej kontroli. Ja aktualnie ważę się i mierzę raz na dwa tygodnie, wagę wyniosłam do brata do szafy, żeby nie kusiła mnie w łazience - nie ma nic gorszego, niż wpaść w paranoje codziennego ważenia!
www.writers-network.com
A teraz trochę o tym, dlaczego nie warto porównywać swojej figury z innymi, a przynajmniej warto być przy tym bardziej racjonalnym.
Każdy z nas oprócz mięśni i tłuszczu, które możemy kontrolować, ma jeszcze szkielet, z którym niewiele się da zrobić - ja wiem, że niektóre panie wycinają sobie żebra, żeby mieć węższą talie, a niektórzy panowie żeby móc wyginać się w dziwnych kierunkach, ale ani to mądre, ani potrzebne.
Prawda jest taka, że to, jak zbudowany jest nasz szkielet definiuje naszą sylwetkę. Pewnie, możemy ćwiczyć, pilnować tego co jemy itd, ale pewnych rzeczy się nie przeskoczy.
Ja jestem raczej średniego wzrostu, nie mam długich nóg, za to mam szerokie biodra i żebra.
Właśnie z tego powodu raczej nigdy nie zmieszczę się w 36, nie mówiąc już o 34 - nie zmieszczę się w żebrach!
Dlatego nie traktujmy rozmiaru jako oceny naszej figury - im mniej tym lepiej.
Traktujmy to tak, jakby to nie były cyferki, tylko typy - Rozmiar 38 - budowa A, 36 budowa B i 34 budowa C.
tumblr.com
I następnym razem przeglądając inspirujące zdjęcia chudych dziewczyn warto wziąć pod uwagę, że nie każdy może tak wyglądać. Nie każdy może mieć nogi do nieba, i talię osy. Więc nie mierzcie do nieosiągalnych celów, bo to się skończy tylko i wyłącznie frustracją ;)
I macie zdjęcie dobrego jedzonka na deser :D :
tumblr
Uprzedzając pytania:
Mam 167 cm wzrostu, aktualnie ważę 56,6 kg, mam 23,7% tłuszczu.
Jestem ciekawa czy wyniosłyście coś nowego z tego postu :)
Buziaki!