31 stycznia 2016

Maska do włosów Il Salone Milano - recenzja


Dziś przychodzę do Was z recenzją nowości na polskim rynku - produktu włoskiej marki profesjonalnych kosmetyków do włosów Il Salone Milano. We Włoszech ta firma działa już od kilkudziesięciu lat. Specjalizują się w kosmetykach profesjonalnych do salonów fryzjerskich. 

Do testów otrzymałam maskę do włosów suchych i zniszczonych. Bardzo lubię takie produkty i oczekuję od nich efektu WOW - zwłaszcza, że moje włosy aż tak zniszczone nie są.


W składzie znajdziemy proteiny pszenne i mleczne, mocznik, glicerynę, niestety dość wysoko (mniej więcej w połowie składu, ponad proteinami mlecznymi i gliceryną) znajduje się kilka parabenów. 

Spodziewałam się zapachu podobnego do Kallosa mlecznego, jednak maska Il Salone Milano pachnie raczej mydłem, dość intensywnie, jednak zapach nie zostaje na włosach. 

Stosowałam ją zgodnie z zaleceniami producenta - ok. 5 minut po myciu. Próbowałam też potrzymać ją dłużej pod czepkiem, ale nie wpłynęło to na efekt na włosach. 


Jeżeli jesteśmy już przy efekcie na włosach - nooo szału nie ma. Liczyłam na dociążenie i wygładzenie, a włosy są raczej nijakie. Nie mówię, że nie ma efektu wcale, ale nie jest specjalnie lepszy niż po odżywce za 5 zł - tutaj za 500 ml płacimy prawie 50 zł. Za tę cenę mogę mieć 5 litrów kallosa, który na moich włosach sprawdza się lepiej. 

Nie mówię tej masce nie, jest ok, być może moje włosy po prostu są w zbyt dobrym stanie, żeby na nich ten efekt WOW osiągnąć. Maski będę co jakiś czas używać dalej i jeśli moje podejście do niej się zmieni lub znajdę jakiś patent na to, żeby wyciągnąć z niej więcej, to się odezwę :)

Maska została mi przekazana do recenzji, nie wpływa to jednak w żaden sposób na moją opinię.


Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

24 stycznia 2016

Cranberry Ice Yankee Candle || Zapach tygodnia #13


Lubię opisywać takie zapachy jak ten. Dlaczego? Bo jest to bardzo proste. Zapach żurawiny. Producent obiecuje, że pachnie żurawiną. I pachnie jak żurawina. Koniec. Tutaj mogłabym zakończyć ;)

Ale pomęczę Was jeszcze trochę :P Pachnie żurawiną, ale słodką, bardziej jak żurawinowy cukierek. Jest jednak delikatny - po doświadczeniach z Mandarin Cranberry spodziewałam się petardy, a ten zapach nie przytłacza. Jest to raczej słodkie tło niż intensywna gwiazda. 

Myślę, że to niegłupi wosk na okres zimowy, ale sprawdzi się też w innych częściach roku. Jeśli się zdecydujecie - wpadajcie na goodies :)


Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

16 stycznia 2016

Red Lipstick Monster - Tajniki Makijażu || Nika Czyta


Właśnie skończyłam lekturę jednego z moich gwiazdkowych prezentów - książkę Ewy Grzelakowskiej-Kostoglu, znanej jako Red Lipstick Monster, dotyczącą tajników makijażu. I powiem Wam, że w życiu nie miałam w ręku tak dobrego i ładnie wydanego poradnika. 


Przede wszystkim w książce znajdziemy przepiękne zdjęcia, robione na potrzeby tej książki. Na większości zdjęć jest sama Ewa. Strasznie brakowało mi tego w książce Anwen. Zdjęciami podparta jest każda wskazówka i każdy produkt. Naprawdę niesamowicie to ułatwia odbiór tego typu poradnika.


Kolejnym ukłonem w stronę czytelnika są kody QR linkujące do filmików Red Lipstick Monster. Nie trzeba szukać, kombinować, przy każdym temacie znajdziemy listę filmów odnoszących się do niego, z bezpośrednimi odnośnikami. Brawo za pomysł!


I chyba najważniejsze, czyli treść - uporządkowana, logiczna całość, napisana przystępnym językiem. Nic tu nie jest przypadkowe, a Ewa nie powiela utartych schematów, tylko sprzedaje czytelnikowi swoje patenty. Ja wiele z tej książki wyniosłam, a lektura była przyjemnością. 

Jeżeli chcecie kupić jeden podręcznik do makijażu - kupcie ten. Na pewno nie zaspokoi on potrzeb dziewczyn bardzo zaawansowanych w tej sztuce, ale do załapania podstaw lub skorygowania błędów ta książka jest idealna :)

Znacie ją? Czytaliście? A może macie do polecenia coś jeszcze ciekawszego? Czekam na komentarze :)



Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

11 stycznia 2016

Winter Glow Yankee Candle || Zapach Tygodnia #12



Kilka dni temu zasypało nas śniegiem. Bardzo szybko stopniał, ale być może udało Wam się uchwycić zapach śnieżnego, zmarzniętego lasu?

Jeżeli przypomnienie sobie tego zapachu sprawia Wam trudności, to z pomocą przyjdzie Wam wosk Winter Glow. Ma on pachnieć zmarzniętymi gałązkami drzew świerkowych i bursztynowymi promieniami zimowego słońca ;)

Dla mnie pachnie wyraźnie świerkowo, a do tego w tle czujemy nuty bardziej cytrusowe. Zapach jest też bardzo delikatny, nienachalny. Przypadnie do gustu fanom męskich zapachów.

Jeżeli chcecie sobie przypomnieć zimy dzieciństwa, to zajrzyjcie na goodies i rozważcie zapach wosku Winter Glow - polecam!





Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

7 stycznia 2016

Ulubieńcy kosmetyczni 2015 :)


Styczeń to czas podsumowań. Myślę, że to idealny moment, żeby przejrzeć produkty, które najlepiej sprawdziły się u mnie w minionym roku :) Udało mi się tego wybrać całkiem sporo! :)

1. Włosy


Zaczniemy od kategorii włosowej, w której wybrałam całkiem sporo zwycięzców. Na początek maska jajeczna Bania Agafii - kupiłam ją przypadkiem na Litwie i jestem nią zachwycona. Bardzo dobrze robi włosom, ładnie pachnie, nie obciąża. Dalej mamy spray termoochronny TRESemme thermal creations. Wcześniej nie miałam tego typu produktu, ale ten spełnia moje oczekiwania w 100%. Ma przyjemny zapach, nie skleja włosów i chyba działa tak, jak powinien działać :P Lakier L'oreal Elnett lubię z tego względu, że nie tworzy hełmu na włosach. Odżwyka Garnier Goodbye Damage jest moim ponadczasowym hitem i będę bardzo płakać, jeśli ją kiedyś wycofają. Włosy są po niej meeega! Last but not least Oil Therapy firmy Loton. Nałożony przed myciem fajnie wygładza :)

2. Twarz 

Mamy tutaj dwa kosmetyki Ziaji. Pasta do głębokiego oczyszczania twarzy liście manuka bardzo dobrze oczyszcza skórę nie podrażniając jej przy tym. Tonik - tani, skuteczny, ogólnodostępny - dla mnie hit. Krem Love Me Green na noc poznałam dzięki miniaturce dołączonej do Glossyboxa i tak mi się spodobał, że ostatnio kupiłam pełne opakowanie :)

3. Ciało


W tej kategorii również zaczniemy od Ziaji. Balsam bronzujący Sopot bardzo dobrze sprawdził się wiosną, kiedy trzeba było wyskoczyć ze swetrów i długich spodni, a skóra aż straszyła bladością :P Dwa produkty Balea - dezodorant i piankę do golenia, mogę polecić z czystym sumieniem, niezależnie od wersji zapachowej. Przetestowałam już po kilka z nich i są super - mają dobre składy, ładne zapachy i nie kosztują wiele. Jedyny problem to ich dostępność... Mgiełka Bath&Body Works Lush Pink Dragonfruit również jest hitem - dostawałam bardzo wiele komplementów dotyczących tego zapachu.

4. Kolorówka


Dzisiejszy zbiór ulubieńców zamkniemy kolorówką. Sama się dziwię, że wybrałam tego aż tyle :P Najpierw narzędzie - jajeczko ebelin - nie dorobiłam się jeszcze Beauty Blendera, ale tym naprawdę fajnie rozprowadza się podkład, zwłaszcza taki gęstszy. No i kosztuje ułamek tego co oryginał. Dwie matowe pomadki - NYX i Bourjois Rouge Edition Velvet lubię przede wszystkim za trwałość i przepiękne kolory. Cienie Maybelline Color Tattoo występują w praktycznie każdym moim makijażu oczu jako baza. On and on bronze i metaliczne złoto polubiłam najbardziej. Na koniec wodoodporny eyeliner wibo - świetnie mi się robi nim kreski, a ja naprawdę jestem pokraką w tym zakresie :D

To już wszyscy moi ulubieńcy 2015 roku :) Znacie te produkty? Pojawiły się wśród Waszych ulubieńców?
Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

6 stycznia 2016

Cień w kredce od My Secret - Hit czy Kit?


 Cienie w kredce firmy My Secret przewaliły się ostatnio z wielkim hukiem przez blogosferę. No i co ja miałam biedna zrobić? Oczywiście poszłam i kupiłam...


Kredka kosztuje 9,99 w Drogeriach Natura. Wybrałam kolor Nude Warm - spodobała mi się jego szampańskość. Kredka jest raczej gruba, wygodnie się nią operuje. Nie jest wysuwana - musimy użyć temperówki, jeśli się nam stępi. 


Niestety, kredka się u mnie nie sprawdziła. Mam tłuste powieki i mało co się ich trzyma, a takie tańsze produkty to już w ogóle bardzo rzadko. Próbowałam używać jej solo, pod cienie itd - zawsze po chwili złazi. A szkoda, bo kolor bardzo mi się spodobał.






Obrócony Swatch - bo tak. 

Znacie te produkty? Sprawdziły się u Was?

Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

2 stycznia 2016

Cosy by the fire Yankee Candle || Zapach Tygodnia #11

Witam Was ciepło w nowym roku w tą mroźną pogodę :) Zima przyszła z pełną parą, więc warunki do palenia wosków są jeszcze lepsze ;) Zapraszam na recenzję kolejnego zapachu :)


Dzisiejszy zapach jest jednym z tych ciekawszych, nietuzinkowych. Gdy pierwszy raz o nim czytałam, przestraszyłam się, że będzie pachniał choinką, a taki zapach już miałam - wspomniany ostatnio Christmas. Gdy go powąchałam, zakochałam się od razu i wiedziałam, że muszę go mieć :)

Jakie nuty obiecuje producent? Imbir, goździki i nuty drzewne. 

Dla mnie to połączenie kominka, choinki i grzanego piwa. I nawet nie chodzi o same zapachy, tylko o wrażenie, odczucie. Nie jest typowo świąteczny - raczej ogólnie, zimowy. 

Zapach jest mega intensywny - przy pierwszym paleniu szybko zgasiłam świeczkę. Ale nie dlatego, że jest brzydki - po prostu pokój szybko się nim nasycił. Dla mnie ten zapach jest naprawdę ładny, otulający, właśnie taki "cosy" - myślę, że jego nazwa idealnie oddaje nastrój, który kreuje :) 

Z całym sercem polecam - do kupienia na goodies :)


Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...