30 marca 2012

Zabierzcie mi kartę płatniczą...

... bo zbankrutuję!!


Wczoraj wpadłam do drogerii, żeby do kupić resztę nagród do rozdania (taaak, mam już je wszystkie szykujcie się!) ale oczywiście musiałam kupić też coś dla siebie.


Te potworki dopadły mnie przy kasie. Zaatakowały mnie z koszyczka z produktami wyprzedawanymi po 3,99. Kolory to: 41 ...spotted!, 39 ultra violet i 49 cool breeze.



Najlepszą pigmentację ma fiolet, żółty też nie jest zły, natomiast niebieski to porażka! W dodatku kompletnie nie wiem po co mi on przy moich niebieskich oczach... No cóż, trudno...


Kolejny cień to MIYO - nr 42 Happy Suzy.



Pigmentacja jest niesamowita, kolor jest przepiękny! Mój mężczyzna stwierdził, że jest miodowy (tak, też byłam pod dużym wrażeniem :P). Cena tych cieni (około 6 zł), sprawia, że chcę mieć je wszystkie!


A ten zakup przypadkiem był planowany :D Już od dawna chciałam kupić tę pomadkę.




Ale kolor niestety mnie nie zachwycił... Na moich ustach daje efekt lekkiego shimmeru i tyle. Na ręce zapowiadał się o wiele lepiej. Przepraszam, że nie pokażę Wam zdjęcia na moich wargach, ale mam katar i moje usta wyglądają jak po nieudanym botoksie...

W niedziele startujemy z rozdaniem!! :) 

28 marca 2012

Na ratunek włosom! cz I - od czego zacząć?

Do napisania tego posta zainspirowały mnie wielokrotne pytania o to co zrobić, żeby mieć ładne włosy. Ponieważ troszkę mnie już zmęczyło powtarzanie tego po kilka razy w tygodniu, postanowiłam zebrać moją wiedzę w kilku notkach.
UWAGA! Wszystko, co tutaj napiszę, wynika z moich własnych doświadczeń i zebranej przeze mnie wiedzy. Zdaję sobie sprawę z tego, że niektóre rzeczy można zrobić lepiej, albo zupełnie inaczej, że jedne rzeczy pasują takim włosom a drugie innym. Chcę tutaj zebrać to, co ja już wiem i opowiedzieć trochę o tym, jak ja zaczęłam dbać o włosy. Więc bardzo proszę, o pozostawienie komentarzy typu "A ja używam szamponu i odżywki Dove i mam super włosy, a jak je wyprostuję to już w ogóle są boskie" na kiedy indziej, bo trochę nie o to tu chodzi ;)

(wszystkie zdjęcia w tej notce pochodzą z serwisu weheartit.com)


1. Poszukiwanie problemu
Jeżeli nie jesteś zadowolona ze swoich włosów, to prawdopodobnie robisz coś źle. Tak, to niestety prawda. Jasne, że najłatwiej zwalić winę na geny, ale kto powiedział, że nie można nad tym pracować? Musisz przeanalizować takie aspekty swojej pielęgnacji:

Składy kosmetyków - jeśli znalazłaś w szamponie i odżywce silikony KLIK! polyquaternium (w skłądzie jako pq-cyfra), Sodium Lauryl Sulfate lub Sodium Laureth Sulfate to prawdopodobnie powinnaś je wymienić. Oczywiście, że niektórzy mogą używać tego wszystkiego i mieć piękne włosy, ale znamy też ludzi, którzy całe życie palą papierosy i dożywają dziewięćdziesiątki! Nie oznacza to jednak, że papierosy trzeba wpisać na listę produktów gwarantujących długowieczność. 
Nadbudowane silikony mogą obciążać włosy, przez co są oklapnięte i szybciej się przetłuszczają. Zbyt częste mycie szamponami z SLS i SLeS może powodować podrażnienie skalpu, łupież, wysuszenie włosów. 

Suszenie, prostowanie, modelowanie - takie zabiegi wykonywane codziennie również nie są najlepsze dla naszych kudełków. Jeśli koniecznie musisz suszyć włosy, rób to chłodnym nawiewem. Katownicę naprawdę lepiej wyrzucić. Nawet nie chcesz wiedzieć co ona robi strukturze twoich włosów. Powinnaś też ograniczyć używanie pianek, lakierów i żeli, ponieważ one też mogą wysuszać i obciążać włosy. Warto zastąpić je domowym żelem lnianym KLIK!

Mycie - poza odpowiednim szamponem ważna jest też częstotliwość mycia. Zbyt częste może powodować wysuszenie skalpu i włosów, co z kolei może zwiększać przetłuszczanie - tak, jeśli zdzieramy ze skalpu ochronną powłokę, to będzie jej produkował więcej i więcej. I to wiem z własnego doświadczenia - kiedy myłam włosy codziennie szamponem z SLS przetłuszczały mi się natychmiast. Teraz myję je co dwa-trzy dni delikatnym szamponem i nie mam problemu z przetłuszczaniem. Zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy muszą mieć wiecznie idealne włosy ze względu na ich pracę, lub że muszą je myć codziennie ze względu na choroby skóry głowy. Chodzi mi głównie o to, żeby nie myć włosów, kiedy tego nie potrzebują - nie zdarzyło ci się nigdy umyć praktycznie czystych włosów? I po co myć włosy codziennie, jak np siedzi się cały weekend w domu? Nie zawsze trzeba, prawda?

Dieta - to, co jemy ma wpływ na nasze włosy, tak samo jak na skórę i paznokcie. Odżywiając się 'śmieciowo' nie możemy oczekiwać, że będą one ładne. Warto wprowadzić do diety dużo warzyw, owoców, olei, orzechów, tłustych ryb. Dobrze pomyśleć o piciu ziół takich jak skrzyp, pokrzywa, bratek. 

Uszkodzenia mechaniczne - włosów nie wolno szarpać nieodpowiednią  szczotką i grzebieniem, ciągle ściskać mocno gumkami i metalowymi klamerkami. Nie powinnaś im też pozwalać ocierać się swobodnie o kurtkę, polar czy szalik oraz wystawiać ich na mróz bez zabezpieczenia w postaci czapki czy kaptura. To wszystko może powodować łamanie się włosów i rozdwajanie się końcówek. 


2. Zakupy:
No dobra, wyrzuciłaś już połowę kosmetyków z łazienki, to czym teraz masz dbać o włosy? 
Oto lista zakupów, którą ci proponuję. Kosmetyki są tanie i łatwo dostępne w Rossmanie lub supermarketach. Niektóre będą w sklepach zielarskich, na doz.pl lub w małych drogeriach.

Olejowanie - oliwka Babydream fur mama KWC - olej kokosowy, olejek rycynowy. 
Mycie codzienne - żel uniwersalny Babydream KWC, szampon HIPP KWC, biovax, equilibra, fitomed - ma nie mieć SLS ani SLeS lub mieć go daleko w składzie, ma też nie mieć silikonów.
Oczyszczanie - szampony barwa, joanna rzepa, lush w kostce i tym podobne ziołowe - ma mieć SLeS wysoko w składzie, ale nie mieć silikonów ani PQ - broń Boże! Właśnie z nich ma oczyszczać.
Odżywki - alterra, garnier z avokado i masłem karite, isana z babasu 
Maski - alterra, biovax, lorys, gloria
Odżywki b/s - np joanna, szukamy takich bez parafiny. Ja używam joanny z apteczki babuni i jestem zadowolona :)
Zabezpieczanie końcówek - jedwab CHI, serum biovax, olej kokosowy, zielony krem do rąk z biedronki.
Suplementy: skrzyp, pokrzywa, calcium pantothenicum.


3. Oczyszczenie włosów i skóry głowy:

Kiedy wyeliminujesz czynniki psujące włosy można już zabrać się za konkretną pielęgnację. Jednak zanim zaczniesz, trzeba zrobić kilka rzeczy:

  • Jeżeli masz porozdwajane końcówki, połamane i spalone prostownicą włosy, to lepiej je ściąć. Ja wiem, że szkoda długości, ale one się już nie skleją. Serio. Nie ma szans. A złamana końcówka idzie co raz wyżej. Jestem tego najlepszym przykładem! Jeśli przejrzysz moją galerię, to zobaczysz, że ścięcie sianowatego ogona wiele dało moim włosom. I ich pielęgnacja jest teraz o wiele łatwiejsza. Nie ma sensu dbać o rozdwojone końcówki. Kiedyś tak czy siak będziesz musiała je ściąć. Im szybciej tym lepiej.
  • Oczyszczenie włosów z silikonów itp - po to był nam szampon z SLeS. Zanim rozpoczniesz pielęgnację bez silikonów, trzeba zmyć te, które już się nadbudowały. Taki zabieg warto wedle potrzeb powtarzać.
  • Oczyszczenie skalpu - moim zdaniem to też warto zrobić. Ja polecam peeling cukrowy, o którym pisałam TU. Można użyć do niego innych produktów, ale moim zdaniem cukier jest najbezpieczniejszy. Ten zabieg również warto od czasu do czasu powtarzać, zwłaszcza przed kuracją wcierkami.




4. Właściwa pielęgnacja:

Skoro masz już przygotowane włosy i arsenał kosmetyków to możesz wreszcie zacząć o nie porządnie dbać :) 
Jak po kolei powinno to wyglądać?
-nakładasz olej/oliwkę na minimum godzinę
-zmywasz go delikatnym szamponem
-nakładasz odżywkę lub maskę
-spłukujesz ją, a na sam koniec płuczesz włosy chłodną wodą (same włosy! Bez skalpu!)
-nakładasz odżywkę bez spłukiwania
-zabezpieczasz końcówki

Do tego doustnie ziółka, suplementy i włoski powinny ci się odwdzięczyć :)
Z czasem możesz wypróbować mycie odżywką, płukanki, domowe maski, maski z półproduktami itp. Ja zaczynałam tak jak opisałam tutaj i jestem bardzo zadowolona :)

Gdzie szukać dodatkowych informacji? 
i blogi o włosach, które wyszukacie sobie w kolumnie po lewej stronie :)

Mam nadzieję, że się podobało! W kolejnych postach mam zamiar opisać dokładniej olejowanie i zabezpieczanie końcówek. 

Na pytania i sugestie czekam w komentarzach!



27 marca 2012

Recenzja: Alterra - Aloesowy krem na dzień do skóry wrażliwej

Dzisiaj opowiem Wam trochę o aloesowym bubelku, który udało mi się w końcu ostatnio wydenkować. Z góry przepraszam za brak własnych zdjęć, ale opakowania pozbyłam się od razu po wyciśnięciu ostatniej porcji, nie mówiąc o zewnętrznym kartoniku, który poleciał do kosza od razu.

http://www.codecheck.info

Składu Wam niestety nie podam, ponieważ kartonik wyleciał już dawno temu do śmieci, a wydaje mi się, że na KWC jest inna wersja tego kremu. Nie chcę wprowadzać Was w błąd. Na 100% mogę powiedzieć, że krem nie ma parabenów, silikonów, wydaje mi się, że nie miał też parafiny, a konserwowany jest alkoholem.

Opakowanie: krem dostajemy w porządnej, plastikowej tubce. Aplikacja jest dość wygodna i na pewno higieniczna, jednak kompletnie nie widać ile kosmetyku zostało w tubce. Dodatkowo tubka zapakowana jest w papierowy kartonik, na którym podany jest skład. Bardzo tego nie lubię, ponieważ nie magazynuję takich opakowań, a często potrzebuję wrócić do składu po jakimś czasie od zakupu kosmetyku. 

Konsystencja: krem jest dość gęsty jak na krem na dzień, podczas aplikacji na twarz okazuje się wręcz woskowy - robi się tępy i rozprowadzenie go staje się trudniejsze.

Zapach: na początku krem wydawał mi się bezzapachowy, może z lekką nutą aloesu. Z czasem zaczął strasznie walić spirytusem! Do tego stopnia, że po nałożeniu na twarz przez chwilę piekły mnie oczy. Nic fajnego, serio. 

Wydajność: krem kupiłam pod koniec sierpnia zeszłego roku i używałam go z przerwami prawie codziennie aż do końca lutego. Wystarcza mała porcja, żeby pokryć całą twarz a nawet szyję i dekolt. 

Działanie: tutaj krem wypada najgorzej - u mnie nie robił nic. Wydaje mi się, że na początku trochę łagodził, ale później serio, nie robił nic. Na szczęście nie zapycha ani nie podrażnia. Po nałożeniu odczuwałam lekkie ściągnięcie - również średnio fajne uczucie, bo od kremu nawilżającego wymagam odwrotnego efektu. 

Podsumowując: oceniłabym go na słabą trójkę - nie szkodzi, ale też nie pomaga. Do tego ze względu na uczucie ściągnięcia i zapach alkoholu jego używanie nie jest w ogóle przyjemne. 
Szkoda, że alterra mnie tak zawiodła. Mimo to dalej kibicuję tej linii i testuję kolejne kosmetyki. 

22 marca 2012

Serducho na paznokciach - mały tutorial

Naszło mnie dzisiaj na wypróbowanie metody zdobienia paznokci, która polega na wcześniejszym namalowaniu wzoru na folii i przeklejeniu go później na paluchy. Okazała się bardzo prosta, a efekt nawet jak na pierwszy raz wyszedł zadowalająco.
Jak to zrobić?

1.Na kawałku gładkiej folii (koszulka na dokumenty, torebka strunowa itp) malujemy lakierem wzór. Jeśli chcemy podbić kolor, albo nakleić wzorek na ciemny lakier, lepiej zacząć od białego jako bazy i dopiero na niego nanieść kolor. Zostawiamy to na godzinę do wyschnięcia. W tym czasie malujemy paznokcie na gładki kolor bazowy - u mnie to essence c'est la vie


2. Po godzinie wzorki powinny się ładnie odklejać. Przy pomocy pęsety przenosimy je sobie na paznokcie i dokładnie dociskamy.


3. Et voila! Pozostaje tylko pokryć paznokcie top coatem :)

Ta metoda jest dobra, jeżeli zależy nam na ładnym, precyzyjnym wzorku. Łatwiej sobie poradzić z prawą ręką, niż przy malowaniu bezpośrednio na paznokciach. 
Wiem, że można też namalować na folii prostokąt i dopiero z niego powycinać aplikacje. 

Nie wiem jak Wam, ale mi się spodobało i będę z tym dalej kombinować :) 

21 marca 2012

Rossman po raz kolejny + moje nowe dziecko :D

Zacznę od wieści, która na pewno Was ucieszy:
Udało mi się dzisiaj kupić nowy aparat!!
Myślałam, że będę musiała poczekać jeszcze kilka miesięcy, ale dzięki mojej znajomej udało mi się zdobyć dobry aparat po śmiesznie niskiej cenie, tak więc jest już caaały mój!

Moje nowe dziecko to różowy canon ixus 110 IS:
www.quangbasanpham.vn

Nie jest to co prawda najnowszy model, ale parametry ma dobre - na pewno wystarczające dla mnie :) Poza tym to w końcu Canon :D 

Póki co niewiele mogę o nim powiedzieć, uczę się go obsługiwać, ale już zaplusował robiąc ostre zdjęcia bez flasha, co mojemu olympusowi się nie zdarzało :D Jest mały, poręczny, solidnie wykonany. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie :)

A teraz przechodzę do moich dzisiejszych zakupów. 


Czy ktoś potrafi mi wytłumaczyć, dlaczego blogspot ignoruje to, że obróciłam wcześniej zdjęcia? 
Trudno, z góry przepraszam za skurcze karku ;)

Do włosów:

*Płyn do kąpieli Babydream fur mama: ma ciekawy skład, ponoć świetny do włosów. 
*Maska do włosów Alterra z granatem: zbierałam się do tego zakupu od dawna. Była w promocji - myślę, że to wystarczający argument ;)


Do twarzy:

*Dwie maseczki peel-off z grejpfrutem, Efektima. Dołączona jest do nich próbka balsamu nawilżającego
*Krem tonujący Alterra: kolejny produkt, którego byłam ciekawa od dawna. Wykorzystałam wizażowy kod i dostałam go 20% taniej. Zagapiłam się, bo wczoraj jeszcze był w promocji i po zsumowaniu rabatów miałabym go za jakieś 5-6 zł.


Do ciała:

*Masło isana o zapachu orzecha włoskiego: wprawdzie biedronkowe masło nie jest wykończone nawet w połowie, ale plakietka "edycja limitowana" zmotywowała mnie do wcześniejszego zakupu. Chociaż sądzę, że te produkty będą tak samo limitowane, jak jagodowy żel alterry, który od sierpnia z półki nie zniknął ;)

Nie udało mi się kupić waniliowego peelingu z Isany i maści babydream fur mama modnej ostatnio wśród włosomaniaczek. A szkoda, bo peeling by mi się przydał, a maść wycofują i mogę jej już nie uświadczyć.

Jeśli macie ochotę na jakiś produkt do twarzy z linii Alterra, to do końca marca, podając przy kasie ten kod: 
2981417258193 
dostaniecie 20% zniżki na jeden produkt.
Kod można wykorzystywać wielokrotnie, jednak działa tylko na jeden produkt na raz - jeśli chcecie kupić ich więcej, musicie podzielić zakupy na kilka transakcji (najprościej chyba wybrać się z koleżanką ;) 

Od teraz szykujcie się na więcej zdjęć!!






19 marca 2012

TAG: Siedem kosmetycznych grzechów głównych


Zostałam otagowana przez ChillCake - koniecznie do niej zajrzyjcie, bo blog jest super!

Zasady:
Odpowiedz na 7 pytań.
Utwórz osobny post na swoim blogu z informacją, kto Cię otagował.
Przekaż zabawę i zasady pięciu innym bloggerkom.

1. CHCIWOŚĆ. Najdroższy kosmetyk jaki kupiłaś, najtańszy kosmetyk jaki posiadasz.
Szczerze mówiąc nie pamiętam, co mogło być najdroższe :D Staram się nie kupować drogich kosmetyków, rzadko kiedy cena takiego przekracza u mnie 20 zł. Ostatnio najdroższa była paletka Sleek, więcej nie pamiętam :P
Najtańsze - lakiery z Golden Rose, po 3-4 zł.

2. GNIEW. Których kosmetyków nienawidzisz, a które uwielbiasz? Jaki kosmetyk był najtrudniejszy do zdobycia?
Uwielbiam kosmetyki, które są tanie i skuteczne. Nienawidzę jak coś jest drogie, a do tego ma tragiczny skład i do niczego się nie nadaje. Czuję się wtedy kompletnie oszukana. 
Nie mogę znaleźć peelingu ziaji z serii anno d'oro - nigdzie go nie ma! A podobno jest świetny. 

3. OBŻARSTWO. Jakie kosmetyki są dla Ciebie najbardziej "apetyczne"?
Pachnące balsamy i żele pod prysznic. Myjąc się alterrą z jagodami albo czekoladowym original source aż czuję jak mi ślinka cieknie :P No i oczywiście smakersy - w piątek przybył mi taki o smaku waty cukrowej :D

4. LENISTWO. Których produktów nie używasz z lenistwa?
Kremideł przeróżnych - balsamów, do stóp, do rąk, do cycków :P Często zwyczajnie mi się chce. 

5. DUMA. Które kosmetyki dają Ci najwięcej pewności siebie?
Tusz do rzęs, dobra odżywka do włosów, która pozwoli je zgrabnie ułożyć oraz dobrze dobrana i nałożona kolorówka

6. POŻĄDANIE. Jakiego kosmetyku najbardziej pożądasz?
Indyjskich olejków do włosów! Baardzoo. I limitowanek essence, których dystrybutor nie chce nam sprowadzić

7. ZAZDROŚĆ. Jakie kosmetyki lubisz dostawać najbardziej w formie prezentów?
Pielęgnacyjne. Balsamy, żele pod prysznic, 'gadżety' do kąpieli - ciężko z nimi nie trafić, a sprawiają mi wiele przyjemności :) Nie lubię dostawać kolorówki - rzadko się zdarza, żeby obdarowujący utrafił z kolorystyką.

Ponieważ na ten tag odpowiadali już chyba wszyscy, proszę, aby chętne dziewczyny otagowały się same :)
Dobranoc!

18 marca 2012

Wiosna już za oknem

Ach! Ale to był pracowity dzień!
Z okazji nadejścia wiosny moja mama postanowiła reanimować nasz ogródek. Oczywiście zostałam przegoniona w tę i z powrotem po kilku sklepach ogrodniczych z workami ziemi na plecach. Ale efekt za oknem był wart poświęcenia. Udało mi się też kupić ślicznego kwiatka, który zaszczycił mój parapet:


Jest to śliczny, malutki dzwoneczek w pięknym fioletowym kolorze.
Zamieszkał w filiżance do espresso :D


Słońce już zaszło, a ja zmordowana siedzę sobie w łóżku z maską typu "co Nice wpadło w ręce i nie powinno wypalić włosów" słuchając radia i wyglądam mniej więcej tak:


Niestety spać jeszcze nie pójdę.
Muszę popracować (kaska na aparat sama się nie zarobi)
i zrobić ćwiczenia na uczelnię (semestr sam się nie zaliczy). 

Porządek w szafie odkładam na później - na szczęście przez zamknięte drzwi nie widać burdelu, który w niej panuje :D

Jestem barrrrdzo ciekawa, jak Wam minął weekend. Zabrałyście się już za wiosenne porządki? Może jakiś spacer? Wycieczka rowerowa? Opowiedzcie mi!

Dajcie znać czy podoba się Wam taka forma posta i czy chcecie ich więcej ;) A ja idę po herbatkę i do roboty!


17 marca 2012

100!!

Kochane, ale mnie miło zaskoczyłyście w ten sobotni poranek!
Mój blog osiągnął liczbę 100 obserwatorów!
Z tej okazji śliczne kwiatki dla Was:

www.proflowers.com

Szykuję też dla Was małą rozdaniową niespodziankę, brakuje mi tylko funduszy na resztę nagród :) 
Jeżeli chciałybyście wspomóc mnie w oszczędzaniu na nie o raz na nowy aparat (tak, to też dla Was! Chcecie przecież oglądać ładne zdjęcia na blogu, co nie? :) ) to zapraszam Was na moje aukcje allegro:

Niedługo dojdą tam jeszcze takie rzeczy jak router i antena, buty do chodzenia po górach, różowy puszkowy telefon, transporter dla małego gryzonia. 
Mam też dość dużą używaną klatkę dla gryzoni, jeśli któraś byłaby zainteresowana, proszę o kontakt :)

Ogłaszam też, że nareszcie przyszła wiosna! Słońce pięknie świeci a w moim ogródku kwitną pierwsze krokusy :) Mam nadzieję, że taka pogoda utrzyma się jak najdłużej. 
Miłego weekendu!

15 marca 2012

Siłownia - nie taki diabeł straszny, jak go malują :)

Dzisiaj chciałabym opowiedzieć o jednym z moich ulubionych zajęć sportowych - treningu na siłowni :) I nie uciekajcie jeszcze! Spróbuję Wam pokazać, dlaczego warto spróbować. 
Będzie długo, ale postarajcie się wytrwać, a może Was namówię ;)
Zapraszam! 

źródło: styl.fm

Nie wiadomo dlaczego w naszej świadomości ciągle tkwi stereotyp, że siłownia jest dla facetów, a dla kobiet jest areobik. Nic bardziej mylnego! Co prawda mężczyzn na zajęciach fitnesowych nadal widuje się niewielu (ale się pojawiają!), jednak kobiet wybierających ćwiczenia na siłowni jest co raz więcej. Pewnie teraz myślicie "nie, to nie dla mnie, przecież nie chcę rozbudowywać mięśni, nie mam siły dźwigać ciężarów, chcę tylko trochę schudnąć..." czytajcie więc dalej, a dowiecie się, dlaczego jesteście w głębokim błędzie.

Dlaczego ćwiczenia siłowe?

Być może spotkałyście się z takim problemem, że mimo tego, że biegacie, pilnujecie diety i dbacie o zdrowie, Wasze ciało jest sflaczałe, mało jędrne, galaretowate. Dlaczego? Pozbywacie się tłuszczu, a mięśnie dalej są flakami. Ćwiczenia siłowe pomagają ścisnąć je do kupy, nadając przy tym ciału ładnego, smukłego wyglądu. I nie musicie się bać tego, że będziecie wyglądać tak:

fun2fun.pl

albo co gorsza tak:

www.papilot.pl

Do osiągnięcia takiego koszmarku potrzebny jest specjalny trening i suplementacja. To jak duże urosną mięśnie zależy też od uwarunkowań genetycznych. Możecie za to zyskać taki wygląd:

www.menshealth.pl

Drugą zaletą ćwiczeń siłowych jest to, że większe, silniejsze mięśnie potrzebują więcej energii. Dzięki temu rozkręcamy nasz metabolizm, co oznacza szybsze spalanie tłuszczu :)

Od czego więc zacząć?

Najlepiej od wyboru siłowni. Prawdopodobnie znajdziecie u siebie w mieście 3 rodzaje:

- Duże, sieciowe siłownie (pure, holmes place) - są bardzo dobrze wyposażone, klimatyzowane, z dużą strefą cardio, salą fitness, sauną i opieką trenerów. Spotkamy tam wiele kobiet, proporcje to mniej więcej pół na pół. Są one najdroższe, ale jeżeli w pełni wykorzystamy oferowane możliwości, to wychodzą najtaniej :) Przykładowo w holmes place, gdzie chodziłam, za  około 200 zł miesięcznie dostawało się karnet open (nie pamiętam ile dokładnie, ale są zniżki dla studentów i wychodzi jeszcze mniej). Mogłam przychodzić kiedy chciałam, na ile chciałam, w te cenę było wliczone uczestnictwo w organizowanych zajęciach fitness. Gdy chodziłam 5 razy w tygodniu, cena jednego wejścia wychodziła niewiele wyższa, niż na osiedlowej siłowni. Dodatkowo często organizują tam różne programy, które polegają na zbieraniu punktów za każde przyjście, które potem możemy wymienić na trening personalny, masaż itp. Wadą jest to, że najczęściej musimy zapisać się na cały rok, a żeby się wypisać wcześniej, trzeba mieć dobry powód i i tak obowiązują 3 miesiące okresu wypowiedzenia. W takich sieciach można przyjść na darmowy trening i sprawdzić czy nam się podoba :)

- Siłownie przy fitness clubach - w niektórych klubach w dniu zajęć możemy darmowo korzystać z siłowni i strefy cardio. Można też chodzić tylko na siłownie, bez fitnessu. Te obiekty są zwykle nieźle wyposażone, a i ceny są znośne. Tam jednak również nie spotkamy zbyt wielu kobiet, większość pań nadal wybiera fitness.

- Małe, osiedlowe siłownie, siłownie w gminnych ośrodkach sportu - te są najczęściej średnio wyposażone, nie zawsze mają strefę cardio. Nie spotkacie tam raczej zbyt wielu kobiet, ale ich zaletą na pewno jest cena.   Z relacji koleżanki wiem, że można tam nawiązać ciekawe znajomości ;)

wp.pl

W co się ubrać?

W to, w czym jest nam wygodnie. Nie zaczynałabym jednak od zakupów w sklepie sportowym. Wystarczy zwykły dres i wygodne buty. Naprawdę widać, kiedy ktoś przychodzi na siłownię ćwiczyć, a nie tylko pochodzić sobie na bieżni i przylansować się przed przystojnymi panami w najnowszej kolekcji nike'a. Raczej nikt nie traktuje poważnie panny, która pomyliła siłownię z parkietem i większe wrażenie na płci brzydkiej zrobi Twoje podejście do samego treningu, niż różowy top ;)
Na początek poszukałabym w domu chociażby legginsów, dużego t-shirtu i tenisówek, z czasem jak wkręcicie się w trening same ocenicie, czego Wam potrzeba i w czym Wam wygodnie.
RADA: lepiej przed wyjściem zmyć makijaż, zwłaszcza ten pełniejszy, bo i tak spłynie. I zdjąć biżuterię ;) Dla wygody dobrze związać włosy.

Co zabrać?

Oprócz stroju na zmianę przyda się ręcznik, żel pod prysznic i koniecznie picie. Po porządnym treningu na pewno będziecie miały potrzebę wejścia pod prysznic, zwłaszcza, jeżeli włączycie trening areobowy. 

Jak powinien wyglądać trening? 

Rozgrzewka: 10 minut na bieżni, krążenia ramion, kolan itp.
Trening siłowy: ćwiczenia siłowe na maszynach i z hantelkami, na główne partie mięśni. Tu pomoże Wam trener, ustalając co macie robić i po ile powtórzeń. Zwykle robi się po 2 serie, od 8 do 20 powtórzeń.
Dla kobiet, które chcą tylko wysmuklić ciało, a nie rozbudowywać mięśnie i siłę, ważniejsza jest ilosć powtórzeń niż wielkość obciążenia - lepiej zrobić 20 powtórzeń na 10 kilogramach, niż 5 na 30 :)
Trening areobowy: wybieramy sobie coś ze strefy cardio - rower, bieżnia, orbitrek itp i spędzamy tam minimum pół godziny, aby spalić tłuszcz :) Trener powie Wam, jakiej prędkości się trzymać, żeby osiągnąć odpowiednie tętno. 
Rozciąganie: ostatnie 10-15 minut musimy poświęcić na uspokojenie tętna i porządne rozciagnięcie wszystkich partii mięśniowych, aby uniknąć nadwyrężeń i zakwasów :) 

Nie bójcie się pytać - na każdej siłowni jest przynajmniej jeden dyżurujący trener, który ma obowiązek Wam wszystko wytłumaczyć. Pytajcie też innych trenujących ludzi - przy okazji można znaleźć nowych znajomych ;)

www.manufakturazdrowia.pl

Kobieto, czym tu się zachwycać, o co tyle krzyku!?

Uwielbiam siłownię za to, że jestem całkowicie wolna, ogranicza mnie tylko moje własne ciało. Nie muszę się bać, że źle podam piłkę. Nie przejmuję się, że nie nadążam za resztą grupy. Że mam problemy z koordynacją. Ćwiczę. Ćwiczę co chcę, ile chcę i jak chcę. W miarę możliwości mojego ciała. Zajmuję się tymi partiami mięśni, z którymi mam problem.

Latem chodziłam do holmes place  i  byłam bardzo zadowolona. Niestety, nie mam możliwości chodzić tam dalej. Teraz już drugi semestr chodzę na siłownię w ramach wfu na uczelni. Nie jest ona wybitnie wyposażona, nie ma co liczyć na cardio, ale mimo to da się coś uzyskać. Denerwują mnie tylko ludzie, którzy przychodzą tam postać, albo pośmiać się z ludzi, którzy dają z siebie wszystko. Nie wiem, po co marnują tam czas, zajmując tylko miejsce. Niestety, siłownia jest uznawana za wf który można łatwo przeczekać i nie trzeba nic robić. A później jest wielki płacz, że nie mieszczę się w spodnie... Ale co poradzić.

Planuję sprawdzić siłownię w moim gminnym ośrodku sportu, mam nadzieję, że uda mi się tam chodzić jeszcze dwa razy w tygodniu. Póki co posiłkuję się treningiem www.100pompek.pl  ,  który wykonuję w domu.
Aha i ciekawostka - na teście pompek na zajęciach zrobiłam 20 męskich. Tyle co większość chłopaków. Dziewczyny nie zrobiły nawet tylu damskich. Jak mi się to udało? 
Nie zakładam z góry, że nie umiem. Nie mówię, że nie mam siły. Próbuję. I jeszcze jedna, i jeszcze, i jeszcze. I są efekty.

TUTAJ znajdziecie notkę dotyczącą mojej diety.

Zdaję sobie sprawę z tego, że niewiele z Was dobrnęło do końca :P Ale jeżeli zmotywuję chociaż jedną z Was, do wzięcia się za siebie i spróbowania takiej formy ćwiczeń, to już będzie duży sukces :)

Jestem bardzo ciekawa waszych uwag i pytań :) 
Piszcie śmiało! 









11 marca 2012

Wiosno wiosno przyjdź juuuuż!!!

Dzisiaj kolejna dawka zdjęć wiosennych zakupów - lakier essence colour&go - c'est la vie! i śliczna żółciutka listonoszka z H&M, którą udało mi się dzisiaj zdobyć :)
Zapraszam do oglądania obrazków!




Kolor to piękna brzoskwinia, bardzo modna w tym sezonie. Problem jest niestety w pędzelku - trafiła mi się taka felerna sztuka, w której skubaniec się tak rozczapierza, że nie ma szans tym równo pomalować. Znów trzy warstwy, płacz i zgrzytanie zębów. Niestety, mimo ślicznych odcieni, zniechęciłam się do lakierów essence i będę szukać w innych szafach.

A teraz coś czym cieszę się odkąd wpadło w moje rączki. Czyż nie jest przepiękna?






Jak widzicie na zdjęciu z moją ręką i z zeszytem (format a5) nie należy ona do dużych, ale właśnie takiej potrzebowałam. Mam ostatnio dość często takie dni, kiedy muszę ze sobą zabrać tylko portfele i telefon, albo tylko jeden mały zeszyt. Nie chcę brać całej wielkiej torby, ale często nie mam wyjścia. Ta ma format idealny - nie za mały, nie za duży. Szkoda tylko, że nie zmieści mi się w nią picie i drugie śniadanie, ale coś się wymyśli.

Postaram się, aby następny post nie był już haulem i był bardziej treściwy. O czym chcecie przeczytać najpierw: o pielęgnacji włosów czy cery? 

Aha! Jeśli macie jakieś pomysły/prośby, co do moich postów, to piszcie! Postaram się wszystkie zrealizować. 

Buziaki!

9 marca 2012

Wiosenne zakupy - Bershka i H&M

Dzisiaj udało mi się wreszcie wybrać na zakupy.
Powiedzcie mi - dlaczego tak jest, że jak chodzę po sklepach bez pieniędzy, to wszystko jest takie śliczne i woła do mnie 'mamo', a jak mogę kupić praktycznie wszystko, co mi się spodoba, to nie mogę nic znaleźć?

I druga sprawa - gdzie do cholery kupić spodnie o jakimś ludzkim kroju? Generalnie nie przeszkadzają mi baaardzo obcisłe rurki, ale te, które przymierzałam dzisiaj, to była jakaś tragednia - pięta nie chciała mi przejść. Pięta! Więc nie mówię nic o łydce i udach. Co ciekawe, spodnie dopięłam, w pasie były idealne, ale co z tego, jeśli wyglądałam w nich jak baleron?
Czemu produkuje się spodnie, które są mega długie i mega cienkie? Ile procent takich dziewczyn istnieje?
Z kolei mój mężczyzna kazał dodać, że z męskich są tylko na niskich grubasów.
Czyli co - wg kreatorów mody mamy długie i wychudzone dziewczyny, a facetów wręcz przeciwnie? Keep going society, wish you good luck...

Kończąc moje żale, pokazuję, co udało mi się kupić:


Koralowa marynarka z bershki - 109,9 zł. Zdjęcia przepuściłam przez różne filtry, żeby trochę poprawić ich kolorystykę.


Brzoskwiniowe spinki z kwiatkami z H&M - 9,90 - fajne, bo wielofunkcyjne. Można je przypiąć do włosów, ubrania, torebki...



A tu już zdjęcia na mnie.

Planuję jeszcze kupić cytrynową listonoszkę z H&M, którą dzisiaj odpuściłam licząc na to, że za te pieniądze kupię sobie jakieś pastelowe spodnie, ale że się nie udało, to to chyba znak, że torebka powinna być moja :P



A jak u Was? Kupiłyście już coś na wiosnę?

8 marca 2012

Swatch: cienie essence copper island i KOBO golden rose

Dzisiaj kolejne swatche z moich ostatnich zakupów.

Cień copper island to jedna z nowości mojej ulubionej firmy essence. Wcześniej miałam tylko jeden ich cień, mistic lemon, którego używam jako rozświetlacza - ze względu na twardą konsystencję i kiepską pigmentację.
Mimo kiepskich doswiaczeń zmistic lemon zdecydowałam się na kolejny cień essence, ponieważ dziewczyny się zachwycały konsystencją i pigmentacją.




Konsystencja jest faktycznie dużo lepsza. Co do pigmentacji - oceńcie same:

po lewej bez bazy, po prawej na bazie joko exclusive 




O trwałości niewiele mogę jeszcze powiedzieć, jednak dzisiaj gdy użyłam go bez bazy nie byłam zachwycona. Ale nie chcę jeszcze nic mówić, użyłam go dopiero raz, a  kolor jest przepiękny. Dla mnie on bardziej wpada w jasny brąz ze złotymi refleksami, niż w miedź/pomarańcz. Jest idealny do codziennego makijażu, pięknie podkreśla oko, myślę, że odpowiednio dodając inne kolory możemy go uczynić bazą do czegoś bardziej wieczorowego.



Drugi cień, który kupiłam, to znany i lubiany golden rose z KOBO. Czaiłam się na niego od dawna. Myślałam, że po zakupie Oh So Special nie będzie mi już potrzebny, no ale same wiecie jak wyszło...
Pamiętacie jak pisałam, że cienie sleek są dla mnie twarde? Odwołuję! W porównaniu z kobo są przemięciutkie :P Nie miałam wcześniej cieni o takiej... hmmm... woskowej? konsystencji i muszę się do niej przyzwyczaić. 

Poniżej swatch i porównanie z cieniami organza i gateau z Oh So Special. Wszystkie bez bazy.




Jak widzicie pigmentacja jest niesamowita. Kolor cienia to róż ze złotem. Absolutnie przepiękny!


Co sądzicie o kolorkach? 
I czy kupiłyście już coś z nowości essence? Jestem bardzo ciekawa Waszych zakupów i wrażeń :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...