19 marca 2015

Jak zrobić peeling idealny? Warsztaty z marką Le Petit Marseillais

Z jakimi zapachami kojarzą Wam się wiosna i lato? A z jakimi Francja i Prowansja? Dla mnie wiosna to świeże kwiaty, lato owoce, a Prowansja to przede wszystkim lawenda. Dzięki marce La Petit Marseillais do tego zestawu doszedł kolejny zapach, a właściwie specjalne połączenie dwóch zapachów :)



W ubiegły wtorek miałam okazję uczestniczyć w warsztatach zorganizowanych właśnie przez tę markę. Odbyły się one w przepięknym miejscu, jakim jest restauracja Belvedere w warszawskich Łazienkach i choć byłam strasznie zmęczona po całym dniu na nogach, nie żałuję, że tam poszłam :)



Całość spotkania obracała się wokół najnowszego zapachu żelu pod prysznic proponowanego przez markę, jakim jest połączenie cytryny i werbeny. Jednak żeby nie było nudno, zamiast słuchać o produkcie, miałyśmy okazję same stworzyć coś z zaproponowanych składników. 



Nasze półprodukty i piękny słoiczek z kokardką



Słuchamy z Ewalucją i MsMelevis


Przepis na peeling


Świeża werbena - bardzo fajnie smakuje!


Całe warsztaty prowadziła senselierka Marta Siembab, która tłumaczyła nam, jakie produkty dodawać w jakiej kolejności, dlaczego ważne jest to, który olejek wkropimy najpierw i w jakiej ilości. Opowiadała również o tym, że olejek cytrynowy rozpyla się w miejscach pracy, aby zwiększyć produktywność, a olejek z werbeny pomaga na bóle mięśni i zakwasy. 


Moja ciapka pod koniec procesu produkcji :P


Słoik z datą, abyśmy wiedziały, kiedy zrobiłyśmy peeling. Ponoć może stać nawet 3 miesiące! 


Przepiękne dekoracje


Wianki ze świeżych kwiatów


Połączenie zapachu cytryny i werbeny jest bardzo świeże i orzeźwiające, ale nie wychładzające, jak cytryna z miętą. Myślę, że żel pod prysznic o tym zapachu będzie idealnym produktem do używania w nadchodzących miesiącach. Dam znać jak się sprawdzi!


Na dużą pochwałę zasługuje też prezent, który był dodawany do zaproszenia: jest to ciacho :D A wygląda dokładnie jak miniaturowy żel Le Petit Marseillais :) Ja swojego jeszcze nie zjadłam, muszę go koniecznie pokazać mamie jak wróci z podróży :P


Zachęcam Was do wypróbowania przepisu na peeling, myślę że cukier/sól i jakiś olej bazowy każda z Was ma w domu ;) A reszta składników zależy już tylko od Waszego nosa i fantazji! Ja mój produkt na pewno wypróbuję dzisiaj pod prysznicem.

Buziaki dla Was, a także dla dziewczyn, z którymi spotkałam się na konferencji! Było bardzo miło! :)


Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

15 marca 2015

Nie mam połowy włosów! Czy warto podcinać końcówki?

Cześć! 

Jeżeli pamiętacie jeszcze moje poprzednie włosowe wpisy, ten z planem pielęgnacji na marzec oraz ten z aktualizacją włosów, to pewnie pamiętacie, że postawiłam sobie w tym miesiącu za punkt honoru podcięcie końcówek. 

Znalazłam salon - umówiłam się od razu na strzyżenie i na manicure,  co ja się będę ograniczać. Poszłam i ścięłam połowę włosów. Jak to się stało?

wpis o laminowaniu

Ścięte zostało 18 cm włosów. To bardzo dużo, jak na podcięcie końcówek, ale niestety, tyle było zniszczone. I nie jest to wina fryzjerki, która nie wie ile to centymetr. Wspólnie uradziłyśmy, ż nie ma co ratować. Tniemy.

(BTW - widzicie, że włosy odgniatają mi się w jednym miejscu za każdym razem? Od czego to? Od zawijania włosów w ślimaczek?)

Na wejściu dostałam opieprz, że ostatnio ścinałam włosy w sierpniu, bo nawet zapuszczając powinno się je podcinać co dwa miesiące. No ja bym powiedziała, że co dwa, trzy, a jak ktoś wyjątkowo dba o końcówki, to nawet cztery. Ale na pewno nie powinno się tego robić raz do roku, bo efekt jest taki jak u mnie - za każdym razem trzeba ściąć bardzo dużo włosów. 


Jak widzicie po zdjęciach, pozbyłam się już praktycznie całego rozjaśnienia z nieudanego ombre zrobionego dwa lata temu. Myślę, że na powyższym zdjęciu dobrze widać, o ile lepiej wyglądają teraz końcówki. 

Przede wszystkim włosy mi się już nie kołtunią. Grzebień/szczotka płynnie przechodzi przez włosy bez szarpania. Nie mogę się jeszcze przyzwyczaić do takiego widoku w lustrze, ale wyraźnie czuć różnice, włosy aż chce się dotykać. 

Odpowiadając na tytułowe pytanie: czy warto? czy nie jestem zła, że straciłam tyle włosów?
Oczywiście, że warto. Tylko rozsądnie często. O wiele lepiej dbać o zdrowe włosy, niż podratowywać totalnie zniszczone. A między strzyżeniami zabezpieczać, zabezpieczać i jeszcze raz zabezpieczać!

A co Wy o tym sądzicie?

(Blogger mi się zbuntował i nie chce mi wyjustować tekstu. Nie mam pojęcia czemu. Przepraszam :( )

Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

11 marca 2015

Piosenki, które dają mi kopa

Chyba każdy ma takie ulubione piosenki, dzięki którym od razu poprawia mu się humor, kręgosłup się prostuje, kroki stają się równiejsze i ogólnie jest mu lepiej. Muzyka ma niesamowitą moc. Na pewno o tym wiecie ;) Więc jakie piosenki dają mi kopa?

weheartit.com



"All of his questions, such a mournful sound
Tonight I'm gonna bury that horse in the ground
Cause I like to keep my issues drawn
It's always darkest before the dawn
(...)
And it's hard to dance with a devil on your back
So shake him off!"


"oddech weź, 
już najgorsze jest za Tobą
w końcu gdzieś, 
będzie lepiej, daję słowo 
nie bój się, 
uwierz w siebie, masz już wszystko 
poczuj więc, 
że przed Tobą cała przyszłość 

przecież wiesz 

że cisza i wiatr
słońce i radość
deszcz na Twych skroniach
cóż więcej mógłbyś chcieć"


"Wokół mnie tylu ludzi - chciałbym widzieć lepszy świat
chciałbym zabrać ich do góry, powiedz
jak wiele mogę im dać?"


"Don't tell me not to fly--
I've simply got to.
If someone takes a spill,
It's me and not you.
Who told you you're allowed
To rain on my parade?"

(Tak, wolę tę wersję od oryginału ;) )


"Why should we care for what they’re selling us anyway?
We’re so younger than you know, whoa
You don’t have to be there, babe
You don’t have to be scared, babe
You don’t need a plan of what you wanna do
Won’t you listen to the man that’s loving you"


A jakie piosenki dają Wam kopa?



Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

8 marca 2015

Good Hair Day z torebki - efekty laminowania żelatyną


O laminowaniu żelatyną słyszała już chyba każda włosomaniaczka, a ja zapewne jestem ostatnią, która tego dopiero teraz próbuje. Ale jak się po raz kolejny okazuje - lepiej późno, niż wcale :) 

Laminowanie było na mojej liście włosowych rzeczy do wypróbowania w marcu. O co w tym w ogóle chodzi? Nie jestem ani Anwen, ani chemikiem, ani biologiem, ale z tego co wiem, chodzi o to, że proteiny z żelatyny uszczelniają łuski włosa. 

Jak się to robi? (Wg przepisu Anwen) Łyżkę żelatyny rozrabiamy  1/4 szklanki gorącej wody. Jak przestygnie, ale zanim stężeje, dodajemy łyżkę dowolnej (najlepiej nawilżającej) maski. Całość nakładamy na włosy, pakujemy pod czepek i trzymamy tak minimum 40 minut, najchętniej owijając to jeszcze ciepłym ręcznikiem i podgrzewając suszarką. 

Jak ja to zrobiłam? Na noc nałożyłam na włosy olej kokosowy z żelem hialuronowym. Rano umyłam włosy szamponem timotey. Do żelatyny dodałam maskę kallos argan i dwie krople żelu hialuronowego. Włożyłam mój babciny czepek z primarka, grubą bluzę z kapturem (na głowę tylko kaptur, nie całą bluzę) i co jakiś czas dmuchałam pod  to gorącym powietrzem z suszarki. Po jakiejś godzince spłukałam. I jak efekt?


Na pierwszym zdjęciu może tego tak nie widać, ale tutaj chyba efekt jest niepodważalny. Są super gładkie, miękkie, ułożone. Nawet końcówki się jakoś ogarnęły! Efekt prostowania bez użycia prostownicy. No coś niesamowitego! Ciekawe jak długo efekt się utrzyma. Myślę, że będę korzystała częściej z tej metody. 


Laminowałyście kiedyś włosy żelatyną? Jak efekty? Lubicie tą metodę?
Piszcie koniecznie!

Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

7 marca 2015

Paznokcie jak sukienka i płytka z BPS



Jakiego koloru jest ten lakier? Dobra, powiem Wam od razu. Jest fioletowy, jak milka. Na podglądzie aparatu wyglądał na kompletny granat, a teraz na monitorze wygląda jak coś pomiędzy. Skubany. Ciężkie życie blogerki. Chcesz pokazać kolor, a tu dupa. Nie da się. I wierz takiej na słowo!


Wzorek wykonałam płytką z Born Pretty Store (nie wiedzę jej już w sklepie, ale wszystkie płytki są do kupienia tutaj). Nie jestem z niej jakoś super zadowolona. To drugi wzór z tej płytki, który testuje i nie podoba mi się to jak te wzorki się odbijają. Szkoda, bo poprzednia płytka, którą mam od nich, jest pod tym względem super. 



Z kolei ten lakier wyszedł na paznokciach mniej rozbielony. Jest to jeden z moich ulubionych kolorów na wiosnę/lato - miss sporty 452.


Jak Wam się podoba takie połączenie kolorystyczne? 

Jeżeli chciałybyście kupić coś z BPS, to z kodem ERG10 dostaniecie 10% zniżki :)

Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)

1 marca 2015

Aktualizacja włosów: Marzec 2015


Cześć! W poprzednim poście pisałam o tym, że chcę zintensyfikować swoją pielęgnację włosów w tym miesiącu. Dzisiaj wrzucam więc zdjęcie "przed" :)


W tej chwili mają około 63 cm. Mierzyłam sama, po boku, więc mogę się mylić, ale specjalnie zrobiłam zdjęcie w koszulce w paski, żeby łatwiej było je później porównywać. Produkty pielęgnacyjne nie zmieniły się od poprzedniego posta z tej serii - jedynie odżywkę mam inną - Garnier Oil Repair. 

Wprowadzam też w życie pomysły z posta, którego wrzucałam kilka dni temu. Codziennie wcieram kozieradkę i jestem bardzo zadowolona, dzisiaj jest czwarty dzień od ostatniego mycia (26.02 - liczyć to jako trzy czy cztery dni? :P) i mogłabym ich nie myć, ewentualnie tylko potraktować suchym szamponem nad czołem. Chciałam jednak pokombinować z maską prze myciem, a jutro nie będę miała na to czasu. Włosy na zdjęciu przed myciem miały nałożoną naftę na 20 minut, a po myciu były spłukane rumiankiem


Tak jak pisałam wcześniej, chcę je też podciąć. Myślę, że nie będę kombinować z cieniowaniem, obetnę je tylko w półokrąg. Zastanawiam się tylko ile ściąć. Myślicie, że z 5 cm wystarczy?

Ponieważ marzec okrzyknęłam miesiącem włosowych eksperymentów, chętnie poznam wasze ciekawe patenty na maski przed/po myciu, wcierki, płukanki itp. Piszcie! :)

Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...