Ponieważ poprzedni tydzień był zimny, nudny i upłynął mi przede wszystkim na sprawdzaniu na trackingu, gdzie jest mój nowy telefon xD Ostatni tydzień to przede wszystkim Lublin! Po raz kolejny odwiedziliśmy Międzynarodowy Festiwal Filmowy Złote Mrówkojady. Ciekawi jak spaliśmy, gdzie jedliśmy i jak w ogóle było? Zapraszam :)
Mieszkanie z AirBnb
W przepięknym Lublinie postanowiliśmy tym razem poszukać mieszkania przez AirBnb. Postawiliśmy na komfort i lokalizację. Momentalnie i chyba niesamowitym fartem znaleźliśmy idealne miejsce. Mieszkanie Pawła znajduje się po drugiej stronie ulicy niż Centrum Kultury, w którym spędzaliśmy większość czasu na pokazach (i imprezach:P) w ramach Złotych Mrówkojadów.
Jakoś nie pomyślałam o zrobieniu zdjęć na miejscu, ale te w ofercie całkiem nieźle oddają artystyczno-rustykalny klimat mieszkania. Tak jak przeczytałam w recenzjach, mieszkanie na żywo wygląda jeszcze lepiej niż na zdjęciach! Pierwszy raz korzystałam z tej formy noclegu i póki co jestem zachwycona. Całe mieszkanie wyszło nas tyle, co pokój z łazienką w hostelu w podobnej lokalizacji. Jedyne co mi się średnio spodobało w takim systemie to to, że za rezerwacje w Polsce płaciłam w euro - miejcie to pod uwagę przy płatności i wybierajcie taką, która ma najmniejszą prowizję. Ja dopłaciłam sporo do tego interesu bo tego nie przemyślałam.
A teraz coś dla Was - jeśli zarejestrujecie się na AirBnb z kodem weronikad5 lub przez link, dostaniecie równowartość 100 zł na swoją pierwszą podróż. Działa to trochę na zasadzie ubera - ja dostanę 50 zł ;) Wy wtedy możecie dalej polecać AirBnb znajomym i też zgarniać zniżki, które ponoć się kumulują, więc później można naprawdę tanio wyjechać! Znaczy tanio jest od samego początku, przekrój mieszkań (i pokoi!) jest bardzo duży i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie :) AirBnb działa na całym świecie, a zniżka ważna jest rok od rejestracji. Załóżcie konto już teraz - potem zapomnicie! :D
Ja tak założyłam już z pół roku temu, ze zniżką od Ani z bloga aniamaluje. U niej możecie sporo poczytać o podróżach z tym systemem ;)
Szybki przerywnik urodowy - zdjęcie jest co prawda z lokalu z jedzeniem, do którego uderzyliśmy zaraz po odebraniu kluczy do mieszkania, ale zdjęć jedzenia żadnych nie zrobiłam xD Loki robiłam dzień wcześniej, metodą na mokre chusteczki. Takie eko loki z chusteczek dla dzieci wyszły świetnie! A roboty było malutko. Bardzo polecam tę metodę :)
Perłowa
Po lunchu skoczyliśmy na pokaz krótkometrażowych animacji, a później na piwko i znowu - jedzenie :D Jesteśmy jedzeniowymi potworami i musimy coś z tym w końcu zrobić, bo niedługo będziemy się turlać :D
Poszliśmy do Perłowej, czyli firmowego lokalu Perły. Perła moim ulubionym piwem nie jest, ale wystrój mają świetny i wyśmienite jedzenie!
Zdecydowaliśmy się na zdegustowanie wszystkich ośmiu oferowanych piw. No nie powiem, żeby to były moje piwne smaki, ale te małe kufelki były przeurocze <3
Zdecydowaliśmy się na bułeczki na parze z kaczką (były genialne) i na hot doga (był spoko).
Szybki przerywnik na Lublin nocą, zanim przejdziemy do kolejnego lokalu:
Stół i Wół
Miejsce z bardzo fajnym wystrojem i klimatem, niestety gorzej ze smakami.
Zupa cebulowa, bardziej smakująca jak koperkowa. Słona, ale zjadłam całą :D
Herbata zimowa z marakują - oj to było bardzo smaczne :)
No i na koniec burger, który niestety mi nie podszedł. Buła zbyt bułowata, rukoli za dużo, a mięso przesmażone. Ok były frytki, burgera niestety nie dojadłam, bo był całościowo za suchy.
Najedzeni wybraliśmy się na zamek - nie wiem czemu, ale zamek w Lublinie niesamowicie mnie bawi :D No czy on nie ma twarzy?
św. Michał
Po tym krótkim spacerze chłopaki koniecznie chcieli iść na piwo, więc zajrzeliśmy do św. Michała przy Rynku. Mają tam 30 kranów z różnymi craftowymi piwami!
BTW przepraszam, że część zdjęć jest lekko poruszona, tak jak to wyżej, ale nie radzę sobie jeszcze z aparatem w nowym telefonie. Jednak iPhone pod tym względem daje radę o wiele lepiej ;)
Nie mogliśmy sobie odpuścić zajrzenia na chwilę na festiwal piwa! Spróbowałam piw z nieznanych mi browarów i kupiłam sobie śliczne szkło w misie z browaru Ursa Maior. Po piwkach a przed galą finałową mrówkojadów musieliśmy porządnie napełnić brzuszki:
Armenia
Armenia, to jak sama nazwa wskazuje, ormiańska restauracja. Fotogeniczne było tylko chaczapuri, ale naprawdę wszystko co zjedliśmy było genialne i bardzo tłuste :D
Zdjęcie z gali, która w tym roku wypadła naprawdę świetnie :)
Ostatnia knajpka, to ta, od której zaczęliśmy. kolejny raz w Lublinie i kolejny raz wracaliśmy tam prawie codziennie:
Ostro
Ostro to raczej studencki lokal, z krótką kartą, dobrymi cenami i fajnym wystrojem. W ciągu dnia można tanio zjeść bardzo dobrą pizzę, wieczorem jest raczej imprezowo.
Mam zdjęcie tylko śniadania, które nie było jakieś super super, ale jak za 10 zł w zestawie z piciem nie jest źle ;) Polecam za to żurek i pizzę, burger ponoć lepszy niż w Stół i Wół, ale też bez szału. Bierzcie pizzę!
I powiem Wam, że więcej zdjęć z Lublina nie mam :D Pamiętałam o tym tylko przy posiłkach, ale to chyba znaczy, że dobrze się bawiłam :) Taki wyjazd był mi bardzo potrzebny, zwłaszcza, że dzisiaj zaczęłam pracę! Na jak długo to się jeszcze okaże, ale trzymajcie za mnie kciuki!
A jak Wam minął ubiegły tydzień? Korzystaliście z AirBnb? Skorzystacie ze zniżki? A jeśli jesteście z Lublina (wiem, że tu tacy są! :D ) to czekam na tipy na kolejne wyjazdy ;)
Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Witaj :)
Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz konstruktywny komentarz :)
Komentarze typu "fajny blog, wpadnij do mnie" będą usuwane.
Nie zostawiaj linku do Twojego bloga, jeśli nie jest to konieczne! :)