Przed każdym wyjazdem planuję, co chcę zobaczyć. Pytam gdzie zjeść, żeby się potem nie miotać, szukam promocji, okazji, wydarzeń. Tym razem byłam przesuper zorganizowana i chcę się z Wami podzielić relacją z naszego przedłużonego weekendu we Wrocławiu :)
Miesiąc przed...
Zaczęliśmy od zakupu biletów na... samolot! W tej chwili ryanairem polecimy już za 19 zł (ale pamiętam, że zdarzały się promocje i na 9 zł w jedną stronę). My w sumie zapłaciliśmy po 80 zł za osobę, bo chcieliśmy wrócić po południu, a nie o 6 rano... Polecam taką opcję wszystkim, którzy mają taką możliwość, bo nawet z dojazdem do Modlina (drugi koniec świata :P) wychodzi szybciej, taniej i wygodniej niż pociągiem.
Po zakupie biletów zaczęliśmy szukać noclegu. Tu z pomocą przyszła nam strona booking.com, przez którą od razu dokonaliśmy rezerwacji. Wybraliśmy hostel Cinnamon, który miał świetne opinie. Niestety życie to później zweryfikowało...
Tydzień przed...
Przejrzałam iks blogów i stron, żeby wybrać miejsca, które odwiedzimy. Zapytałam znane mi wrocławskie wizażanki o miejsca, w których można coś dobrego zjeść, wypić i ogólnie spędzić czas. To był naprawdę świetny krok, bo żadnym z lokali się nie rozczarowaliśmy.
Przejrzałam też wrocławskiego groupona - dzięki temu trafiłam na dwa bilety na rejs po Odrze w cenie jednego :) Przeglądając stronę aquaparku wyczaiłam podobną promocje - dwa bilety na 3h w cenie jednego, wyszło to taniej niż bilety dla nas na godzinę ;)
Myślę, że warto przejrzeć takie oferty przed każdym wyjazdem do większego miasta w Polsce - a nuż trafi się jakaś atrakcja, o której nie mieliście pojęcia?
No dobra, to teraz:
DZIEŃ 1
Pierwszą rzeczą, którą zrobiliśmy po wylądowaniu, był zakup biletów 72h na komunikację miejską. Wystarczyły nam prawie do końca wyjazdu, a nie musieliśmy się przejmować kupowaniem biletu przy każdym przejeździe. Bilet normalny kosztuje 26 zł, ulgowy połowę - 13 zł.
Bezpośrednim autobusem dojechaliśmy do Śródmieścia, pod CH Renoma, gdzie weszliśmy na moment do Costy, żeby zorientować się w sytuacji. Doba w hostelu zaczynała nam się dopiero o 14, więc mieliśmy jeszcze dobrych kilka godzin do zagospodarowania. Pozwolono nam zostawić bagaże, a my poszliśmy sobie w kierunku Rynku, jedząc po drodze obiad. Listę miejsc gastronomicznych wypiszę w kolejnym poście, bo tutaj i tak będzie meeega tasiemiec.
Wrocławski Rynek bardzo mi się spodobał. Byliśmy tam codziennie po kilka razy przy różnych okazjach :)
Fontanna na Rynku
Pomnik zwierząt hodowlanych na Jatkach
Przespacerowaliśmy się też nad Odrą (co w tym mieście nie jest trudne :P) - bardzo ładnie jest to wszystko ogarnięte i zagospodarowane :)
A to widoczek z jednego z trzech punktów widokowych, na których byliśmy. Ten akurat był całkowicie darmowy - wjeżdżając na saaamą górę Galerii Dominikańskiej, dostaniecie się na parking na dachu :) Bardzo ładnie z niego wszystko widać.
Po krótkiej drzemce w hostelu wybraliśmy się do aquaparku. No i tutaj się okazało, że chyba jesteśmy już za starzy na takie atrakcje, bo z wykupionych trzech godzin nie wykorzystaliśmy nawet dwóch ;) Wygrzaliśmy się trochę w jacuzzi, zjechaliśmy po razie z każdej zjeżdżalni (jedna przyprawiła mnie prawie o zawał) iiiii tyle :P
DZIEŃ 2
To był dzień przeznaczony na ZOO i okoliczne atrakcje. Wejście do ogrodu kosztuje kupę kasy, bo studencki 35 zł a normalny 40 zł, ale naprawdę warto.
Afrykarium, czyli pawilon ze zwierzętami wodnymi z różnych części
Afryki, zrobił na nas niesamowite wrażenie... Koniecznie tam zajrzyjcie, ale
ostrzegam, że jest to czasochłonna atrakcja - samo Afrykarium to jakieś dwie
godziny zwiedzania. Na całe ZOO trzeba liczyć ze cztery.
BTW: polecam dodanie mnie na snapie (tradycyjnie - pannanika) bo wrzucałam pierdyliardy zdjęć i filmików z tymi zwierzakami :D
Super miejscem była też motylarnia, gdzie można było poprzechadzać się wśród tych uroczych stworzonek :) Niektórzy mieli okazję podziałać jako parking dla motylka ;)
Później poszliśmy w okolice Hali Stulecia i do ogrodu Japońskiego, ale byliśmy tak zmęczeni po ZOO, że tam już ledwo chodziliśmy.
Na koniec dnia zostawiliśmy sobie wjazd na Sky Tower. Wycyrklowaliśmy tak, żeby być tam na zachód słońca. Bilety - normalny 11, ulgowy 6, a w weekend 15 i 8.
Czy warto? Jeżeli kogoś jara przebywanie 212 m nad ziemią, to tak. Dla widoków - niekoniecznie. Sky Tower jest za daleko od centrum i nie bardzo coś widać. W o wiele lepszym punkcie byliśmy kolejnego dnia ;)
DZIEŃ 3
Zaczęliśmy od Ostrowa Tumskiego. To taka dzielnica (?) na jednej z wysp, tego co zauważyłam mieszczą się tam głównie instytucje kościelne.
To tutaj jest też Most Tumski, zwany mostem zakochanych, gdzie pary zawieszają swoje kłódki i wrzucają klucz do rzeki. Kłódkę można kupić na straganie obok, problem jest ze znalezieniem miejsca na jej zawieszenie ;)
Świetnym punktem widokowym jest Katedra, a raczej jej wieża. Wejście kosztuje 5 zł, a widać z niej wszystko co trzeba.
Później mieliśmy płynąć wykupionym na
grouponie statkiem, ale spóźniliśmy się jakieś 10 sekund i musieliśmy
przeorganizować dzień. Następne w kolejności było zwiedzanie
Browaru
Stu Mostów. Bardzo je polecam - ja po zwiedzaniu browaru w Żywcu byłam dość
negatywnie nastawiona, ale tutaj było super. Zwiedzać można dwa razy w
tygodniu, wycieczka jest darmowa, ale przewodnik opowiada o całym procesie
produkcji piwa, ze szczegółami. Zwiedzanie umila szklanka bursztynowego napoju
zakupionego piętro wyżej ;)
Prosto z browaru polecieliśmy na rejs - tym razem się udało! Wrocław z perspektywy Odry również robi wrażenie - przy ładnej pogodzie na pewno warto wybrać się na taką wycieczkę. Rejsy oferuje kilka firm zlokalizowanych w różnych miejscach. My wypływaliśmy spod Mostu Piaskowego.
Na wieczór zostawiliśmy sobie spacer koło Opery, Nowego Forum Muzyki, aż do Pomnika Przypadkowego Przechodnia. Nie mam zbyt wielu zdjęć, bo była już ciemna noc, ale to trasa, którą naprawdę polecam. Jest ślicznie, widać, że to wszystko jest zadbane.
Krasnali szukałam na każdym kroku - w sumie znalazłam niecałe 30 - z 250 :D Na pewno wrócę szukać kolejnych!
DZIEŃ 4
Ponieważ niedziela była dniem powrotu, nic
już nie zwiedzaliśmy. Zostawiliśmy go sobie na ostatni spacer, zakupy i obiad.
Bardzo podobało mi się samo lotnisko we Wrocławiu - nówka sztuka, dobrze
wyposażone sklepy. O wiele przyjemniej się tam czekało na lot niż w Modlinie,
gdzie nie ma nic oprócz budki z hot dogami :P
No i to tyle.
Tak jak wspomniałam wcześniej, miejsca, w których jedliśmy opiszę w kolejnym
poście. Napiszę jeszcze tylko o hostelu:
Wiedzieliśmy, że w pokoju nie ma łazienki. Spoko. Nie wiedzieliśmy tylko, że
płacąc dwukrotną cenę łóżka w pokoju wieloosobowym za dwójkę, otrzymujemy
identyczny standard. Niby pościel czysta, ale po kątach brudno. Do łazienek
daleko. Śniadania wliczone w cenie były bardzo skromne, ale tu akurat fajnie,
że były, bo nie trzeba było się tym martwić. Ale najgorsze jest to, że mnie w
łóżku coś pogryzło. A robactwa w pościeli zaakceptować nie mogę.
Znacie Wrocław? Jakie są Wasze ulubione miejsca? Albo ulubione krasnale?
A może podpowiecie nam jakie miasto
powinniśmy odwiedzić przy najstępnej okazji? :)
Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)