31 stycznia 2012

Jak schudnąć zdrowo, łatwo i przyjemnie?

Wiele dziewczyn chciałoby się zabrać za odchudzanie, ale nie wie jak. Drugie tyle zabiera się do tego nieprawidłowo. Postaram się w tej notce zawrzeć całą moją wiedzę. Jeżeli o czymś zapomnę - dopytujcie, odpowiem w komentarzach. Zaznaczam, że nie jestem profesjonalną dietetyczką, nie mam doświadczenia w tym kierunku. Moja wiedza pochodzi z doświadczenia mojego, mojej mamy, która była pod opieką dietetyczki oraz w dużej mierze ze źródeł internetowych. To, że taki sposób działa na mnie, nie oznacza, że musi zadziałać na każdego. Każdy organizm jest inny i inaczej reaguje na zmiany, na różne pokarmy, różnie tyje i różnie chudnie.

www.weheartit.com


Ja sama aktualną turę odchudzania zaczęłam w listopadzie i schudłam z 61,7 do 56,2 (dzisiejsza waga, mam 167 cm wzrostu). Nie jest to jakiś spektakularny efekt jak na tyle czasu, ale trzeba zaznaczyć, że w tym czasie było kilka dwu-trzy tygodniowych cykli obżarstwa plus święta i sesja :) Moja dieta to zmodyfikowane MŻ i tylko to się sprawdza. Wcześniej (wiosną zeszłego roku) byłam na diecie 1200 kcal i to była tragedia: schudłam głównie w biuście, czułam się źle, rzucałam się na 'zakazane' jedzenie, miałam obsesję na punkcie kalorii. Teraz jem praktycznie to, na co mam ochotę i chudnę o wiele szybciej, co lepsze biust pozostaje taki sam :D Ale do rzeczy.

1. OD CZEGO ZACZĄĆ?
Najlepiej zacząć od sprawdzenia czy w ogóle musimy się odchudzać. Wiele dziewczyn ma obsesję na temat tłuszczyku - pół centymetrowa fałdka i jest wielka panika, że trzeba przestać jeść. Niewielka ilość tłuszczu w kobiecym organizmie jest niezbędna do jego prawidłowego funkcjonowania. Nie mówiąc o tym, że serio, kościotrupy nie są sexi. Nie-e. Każdy facet Wam to powie. Jeżeli nosisz rozmiar 34-36 odchudzanie prawie na pewno nie jest Ci potrzebne.

Proponuję zacząć od sprawdzenia swojego BMI. Jeżeli jest w dolnej części normy nie ma sensu się odchudzać - przechodzić na dietę. Jeżeli nadal uważasz, że twoja sylwetka nie jest taka jaka być powinna zajmij się ćwiczeniami. To one pozwalają ładnie uformować szczupłą sylwetkę. Dla walki z celulitem, który w dzisiejszych czasach mają nawet 4-latki (sic!) dobrze jest odstawić słodycze i napoje gazowane. To na pewno nikomu nie zaszkodzi.

2. ROZKRĘCANIE METABOLIZMU:

To chyba najważniejszy punkt dzisiejszej notki i na nim polecam się skupić najbardziej :) Mało jesz, a nadal masz nadwagę? W ogóle nie chudniesz? Tak. To normalne. Bo żeby chudnąć trzeba jeść. Gdy jemy za mało, nasz organizm spowalnia metabolizm, aby jak najmniej energii zużywać. Dodatkowo, jeżeli zdarzy  nam się zjeść pizze albo duży deser od razu idzie on w biodra, ponieważ organizm nie wie, kiedy znów dasz mu porządnie zjeść i odkłada sobie na lepsze czasy. Najprostszym sposobem na schudnięcie jest rozkręcenie metabolizmu. Jak to zrobić?

Uregulować pory posiłków - trzeba jeść 5 małych posiłków dziennie, co 2-3 godziny. Idealnie, jeżeli możecie jeść codziennie o tych samych porach, ale nie jest to konieczne. Poza tym jest to baardzo trudne do zrobienia w natłoku codziennych zajęć. Ja planuje posiłki jak wstanę. Wiem, o której zjadłam śniadanie i względem niego planuję kolejne posiłki mając na uwadze zajęcia, które mam w trakcie dnia.

WAŻNE!: Ostatni posiłek jemy 3-4 godziny przed snem, a nie o słynnej 18. Trudno, żeby osoba która chodzi spać po północy siedziała 6 godzin bez jedzenia... Tak właśnie można sobie spowolnić metabolizm. Za to nie należy się najadać na noc - kolacja powinna być lekka i białkowa.

Dodatkowymi przyspieszaczami metabolizmu są: czerwona herbata, ostre przyprawy w tym curry i cynamon. Warto włączyć je do swojej diety.



3. CO JEŚĆ?
Generalnie przy diecie MŻ (mniej żreć :P) możemy jeść co chcemy, tylko w mniejszych ilościach i regularnie. Lepsze efekty możemy osiągnąć wzbogacając naszą dietę o zasady zdrowego żywienia. Co robię?
Węglowodany tylko na pierwsze i drugie śniadanie (chociaż czasem zdarzy się ryż na obiad, albo ziemniaki. Ważne, żeby nie było to nagminne)
Węglowodany proste zamieniam na złożone
Kolacja białkowa
Jak najwięcej warzyw. Najlepiej, żeby znajdywały się w każdym posiłku
Nie warto ograniczać tłuszczy. Zdrowych tłuszczy. Oliwa w sałatce czy nawet cos usmażone na maśle nie jest złe. Złe jest smażenie mięsa/frytek w głębokim oleju. A wyciągania żółtka z jajek już w ogóle nie rozumiem. Przecież to samo zdrowie!!

Posiłki powinny być na tyle urozmaicone, żeby się nam nie znudziły :) Powinny nam dostarczać jak najwięcej witamin, białka. Powinniśmy się najadać, ale nie przejadać.

4. OCZYSZCZANIE:
Moim zdaniem oczyszczanie podczas odchudzania też jest bardzo ważne. Warto wypłukać z organizmu toksyny, aby lepiej pracował. Dzięki temu poczujemy się też lepiej, zyska na tym nasza cera :)
Po pierwsze duuuużo wody. Szklanka wody za każdym razem jak Ci się przypomni. Ja noszę też butelkę wody ze sobą na uczelnię. Mam śliczny różowy bidon sigg i uwielbiam go ze sobą nosić :) Oprócz oczyszczenia dzięki piciu dużej ilości wody pozbywamy się jej nadmiaru z organizmu - samo to daje kilka kg mniej. Schodzi też opuchlizna.
Zielona herbata jest świetnym oczyszczaczem.
Na czczo, pół godziny przed śniadaniem piję szklankę wody z sokiem z połówki cytryny. Oprócz oczyszczenia pomaga to obudzić metabolizm z rana :)

5. CHEAT DAY/MEAL

Nie warto sobie wszystkiego na okrągło odmawiać, bo to się kończy tylko tym, że rzucamy się potem na wszystko na raz.
Taki cheat day pomaga też rozkręcić metabolizm!
Jeśli macie ochotę na chipsy/pizze/ nachosy w kinie czy czekoladę, zaplanujcie sobie, że to zjecie. Włączcie to jako jeden z posiłków, najlepiej żeby było to jak najbliżej południa. Nie przejadajcie się. Reszta dnia niech będzie 'dietowa'. Zapewniam, że nie będzie po tym śladu na wadze, moze być nawet lepiej.
Ważne, żeby nie wpaść w ciąg. To nie jest tak, że jak zjedzie kostkę czekolady, to cały dzień jest zawalony i możecie zawalać go dalej. Nie. Kostka czekolady jeszcze nic nie zmienia. Trzy tabliczki popite 2l coca-coli już tak.
Pozwalajcie sobie czasem na małe przyjemności, ale z głową!


6. ĆWICZENIA

Areobowe - bieganie, rower, rolki, skakanka - spalają tłuszcz
Siłowe wyrabiają mięśnie. 
Oba działy są potrzebne, aby dobrze wyglądać i rozkręcać metabolizm. 
Moim zdaniem ćwiczenia nie są niezbędne, aby zrzucić wagę, ja póki co chudłam bez ćwiczeń. Jednak jeżeli chcemy wyglądać "fit" dobrze włączyć je do naszego planu dnia. 

Nie lubisz ćwiczyć? Nie prawda.
Prawdopodobnie masz uraz do wfu i gier zespołowych. Ja nienawidziłam wfu, siatkówką szczerze gardzę. Jednak okazało się, że lubię fitness i siłownię. Trzeba było po prostu spróbować. 
Spacer też się liczy! Idź szybkim marszem :) Mozę hula hop? Skakanka? Zumba? Gry na konsoli typu wii/xbox kinect? Joga? Jest tyyyyyyyyle możliwości! Na pewno znajdziesz coś dla siebie :) Ważne, żeby nie siedzieć na tyłku ;)

7. MOTYWACJA

Nie ma po co się odchudzać, skoro nie wiesz po co to robisz. Znajdź sobie jakiś cel/powód. 
Studniówka? Ślub? Wymarzone wakacje w ciepłych krajach?
A może to, że niedługo może być za późno? Urodzisz dzieci, pójdziesz do pracy i na odchudzanie możesz nie znaleźć już czasu. Na pewno będzie łatwiej utrzymać wagę/zrzucić kila kilo, niż walczyć z nadwagą ;)

Zrób sobie album z motywacjami. Motywacyjne zdjęcia, cytaty. Mnie motywują zdjecia typu before&after oraz zdjęcia ładnych dziewczyn w ładnych ubraniach :P 


Ja mam zeszyt motywacyjny, w którym wklejam inspirujące obrazki, zapisuję co tydzień wagę i wymiary. Dodatkowo przeglądam w internecie przepisy, zdjęcia innych dziewczyn. 

Podsumowanie: wcale nie im mniej tym lepiej. Trzeba jeść zdrowo i myśleć o tym co się robi :) 

Na koniec: 


Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Niestety nie wszyscy są tak skonstruowani, żeby jeść tony chipsów i być szczupłymi :) Ale warto walczyć. O siebie, o swoje zdrowie i samopoczucie. Warto. Więc próbujcie!
I nie dajcie się wkręcić w żadną pro-anę, nie słuchajcie kretynek, które wkręcają w Was niezdrowe nawyki. Wiem o czym mówię, serio. Można sobie zrobić krzywdę i rozwalić psychikę. Radość i zdrowie - najważniejsze :)

Na wszelkie pytania postaram się odpowiedzieć jak najszybciej pod tym postem :)

28 stycznia 2012

Projekt luty - zrób coś dla siebie w najkrótszym miesiącu roku!

banner stworzony przeze mnie, na podstawie zdjęcia znalezionego na loveit.pl
Dziewczyny!
Przychodzę dzisiaj do Was z projektem, który wpadł mi do głowy kilka tygodni temu. Już od kilku miesięcy staram się coraz bardziej dbać o siebie. W lutym mam prawie dwa tygodnie ferii i postanowiłam to dobrze wykorzystać. Oczywiście program będę kontynuować nawet po feriach, chociaż wiem, że może być trudno :)
Ale do rzeczy.
Wybrałam kilka rzeczy, które będę robić codziennie, aby pod koniec miesiąca czuć się i wyglądać o wiele lepiej. Chciałabym, żeby chociaż kilka z Was przyłączyło się do mnie. Razem będzie nam łatwiej :) Na pewno  jest jakieś ćwiczenie, zabieg pielęgnacyjny czy suplement, o którym na co dzień zapominacie. Proponuję Wam, żebyście wybrały sobie jakieś postanowienie na ten miesiąc i trzymały się go codziennie.

Mój program jest baaardzo rozbudowany (mój chłopak zapytał czy wybieram się na olimpiadę w Londynie :P), Wasz nie musi być aż tak hardcore'owy :P Większość z tych rzeczy stosuję już od jakiegoś czasu, część wprowadzę dopiero w lutym.

1.Odżywianie:
- Dalej będę trzymała się diety MŻ z założeniami zdrowego odżywiania, której poświęcę wkrótce całą notkę
- Oprócz warzyw i owoców w posiłkach będę codziennie pić szklankę soku warzywnego
- Dla większego rozkręcenia metabolizmu piję kubek czerwonej herbaty dziennie (po obiedzie)
- Zero słodyczy, chipsów, słodkich napojów itp przez cały miesiąc. Wcześniej pozwalałam sobie na male odstępstwa, które moim zdaniem są potrzebne, ale w tym miesiącu chcę to odpuścić, żeby oczyścić organizm i osiągnąć jak najlepsze efekty w odchudzaniu.

2.Oczyszczanie:
- Aby oczyszczać organizm z toksyn codziennie piję 2 litry wody oraz dwa kubki zielonej hernaty (jeden rano, drugi wieczorem)
-  Od 1 lutego rano, zamiast zwyczajowej wody z cytryną będę piła miksturę Słoneckiego. Sok aloesowy już kupiony i czeka na swoją kolej. Oprócz oczyszczenia organizmu liczę na poprawę pracy układu trawiennego.

3. Inne suplementy:
- Skrzypokrzywa - o jej niesamowitych właściwościach możecie poczytać w mojej notce - KLIK!
- Olej Lniany - 3 łyżki dziennie. Piję go przed posiłkami, żeby szybko zabić smak :P Ale nie jest tak źle, a właściwości ma niesamowite - od wpływu na cerę i włosy po układ krążenia.

4. Ćwiczenia:
Tego najbardziej brakowało w moim życiu. Wyglądam już szczupło, jednak tylko w ubraniu, bo pod spodem dalej jest galaretkowato :P Ćwiczenia mają mi pomóc zbić to wszystko do kupy.
- 30 day shred - program ułożony przez moją guru - Jilian Michaels. Robiłam go wiosną i dał świetne efekty.
- Hula hop - 30 min dziennie - potrzebuję talii. Rozpaczliwie :P

5. Walka z celulitem:
- Codzienne zimno-gorące prysznice na uda i pośladki. Kilka serii, zakończone zimnym prysznicem.
- Masaż ud i pośladków ostrą szczotką z gumowymi wypustkami co drugi dzień. Taki peeling codziennie mógłby podrażniać skórę.

6. Pielęgnacja:
- Codzienne balsamowanie, aby nawilżyć skórę i nadać jej więcej elastyczności
- Olejek rycynowy na rzęsy - codziennie, aby je wzmocnić i zagęścić.

To tyle. Trochę się tego nazbierało, ale oprócz ćwiczeń praktycznie wszystko już robię i nie jest to takie trudne. Zrobiłam sobie ładną tabelkę w exelu, żeby nad tym panować :P
Zachęcam Was do dołączenia do mnie! Może 10 brzuszków rano i wieczorem? Może codzienna aplikacja kremu na noc, o którym zwykle zapominacie? A może codziennie jakiś owoc do śniadania? Koniecznie zróbcie coś dla siebie w lutym! Jeśli zdecydujecie się dołączyć, wklejcie proszę na bloga banner akcji i opiszcie co będziecie robić.

W środę będzie post startowy, w którym podam wymiary. Później co tydzień będę pisać aktualizację :)
Mam nadzieję, że znajdzie się chociaż kilka z Was zainteresowanych moją akcją i dołączy do mnie w walce o siebie :)

27 stycznia 2012

TAG: Łowczyni + przemycone swatche Essence i Inglot :)

Hej Kochane!
Dzisiaj odpowiedź na tag:

ZASADY:
Wklej banner na swojego bloga
Napisz, kto Cię zaprosił do zabawy
Zaproś kolejne bloggerki
Pokaż, co ostatnio "złowiłaś" w sklepie (ciuchy lub kosmetyki)


Zostałam otagowana podwójnie (bardzo mi z tego powodu miło, dziękuję!) przez Nie tylko o włosach oraz Blond Hair Care (koniecznie do nich zajrzyjcie!)

Swoje ostatnie zakupy pokazywałam Wam w ostatnim poście, nie ma sensu, żebym to pokazywała drugi raz :) Pomyślałam więc, że pokażę wam kolorówkę którą udało mi się kupić od świąt. Pożyczyłam porządny aparat od mojej mamy i dzięki temu mogę Wam pokazać całkiem niezłe swatche tych produktów, z czego się bardzo cieszę :) Także post będzie trochę swatchowo-recenzjowy, mam nadzieję, że się Wam spodoba :)


Od lewej:
* Róż Inglot freedom nr 73
* Pędzel do różu essence 
* Błyszczyk essence crystaliced LE nr 03 ice cristals on my window
* Cień w płynie essence crystaliced LE nr 02 ice eyes baby
* Błyszczyk essence stay with me nr 03 candy bar
* Kredka do oczu essence long lasting eye pencil nr 11 go wild
* Liner w płynie essence circus circus LE


Do zakupu jakiegokolwiek różu zbierałam się już od dawna. Skusiłam się na taki do paletki, żeby mieć jak najwięcej rzeczy w jednym miejscu. Na pewno będę dalej kompletować swoją paletkę idealną, dobrą do zabrania w podróż czy na noc poza domem :) 

Kolor jest bardziej koralowy niż ceglany, na zdjęciu wyszedł trochę ciemniej. Daje przyjemny, naturalny efekt. 


Nie miałam pędzla do różu, więc na początek kupiłam tani pędzel essence. Niestety nie jest on najlepszy, moim zdaniem jest zbyt wąski i zbyt ścięty, ciężko nim ładnie rozetrzeć róż i łatwo uzyskać efekt matrioszki ^^

Skusiłam się też na dwa błyszczyki.

Skusiłam się też na dwa błyszczyki. Limitkowy błyszczyk z cristaliced daje bardzo ładny shimmer na ustach, jednak bez nachalnych drobinek. Nie nadaje koloru, jedynie delikatnie zmiękcza naturalny kolor ust. Ma dość gęstą i tępą konsystencję, dzięki której ładnie trzyma się na ustach, ale się nie lepi. 

Błyszczyk Stay With Me jest z kolei mocno kolorowy, ale bez specjalnego błysku. Kolor jest moim zdaniem śliczny, w dodatku natężenie koloru można moderować nakładając mniej lub więcej produktu. Daje delikatny efekt mokrych ust i ładnie się trzyma. Konsystencja jest bardziej płynna niż w limitkowym błystku ale ten błyszczyk również nie lepi się i jest miły w użytku :) 



 Kolejne produkty to kosmetyki do makijażu oczu.


Od lewej: Kredka ll przejechana mocno, obok roztarta, złoty liner i cień, roztarty i 'naciapany'

Kredka daje śliczny delikatny efekt. Kolor wrzosowy pięknie rozświetla oko. Trzyma się cały dzień, nawet na moich tłustych powiekach. Kredka jest plastikowa z wykręcanym sztyftem - nie trzeba jej temperować :) Na pewno kupię więcej kredek z tej serii.

Ze złotego eyelinera też jestem bardzo zadowolona. Całkowicie załatwia makijaż oka, w dodatku świetnie się trzyma. Idealny za równo na co dzień jak i na imprezę. Jego wadą jest to, że trzeba nim trochę namachać, żeby uzyskać pełne krycie. Limitka jest aktualnie dostępna w douglasach i drogeriach niesieciowych, ale w lutym ma być też dostępna w naturach.

Ostatnim produktem jest cień w kremie z crystaliced - BUBEL. Kompletnie nie da się go nałożyć. Przy roztarciu prawie całkowicie znika, nałożony grubo wszędzie się rozmazuje. Jako taki efekt daje mieszanie go na powiece z szarym cieniem inglota. Może któraś z Was ma na niego jakiś patent? Ja nie polecam.



Ufff, wyszło tego całkiem sporo :) Kupiłam też zestaw do stempelków, ale jemu poświęcę oddzielną notkę jak nauczę się go porządnie używać :) Wczoraj kupiłam sobie jeszcze dwa lakiery colour&go oraz srebrny lakier do stempelków, jeżeli macie ochotę na swatche, piszcie! 

Taguję:
Moje ukochane tżtówki czyli:
*WWO

Mam nadzieję, że o żadnej nie zapomniałam ;)


Został mi ostatni egzamin, niestety bardzo obszerny :/ Ale mam już w głowie kilka notek dla Was, także czekajcie!




23 stycznia 2012

Dzisiejsze zakupy w Rossmanie :)

Nareszcie udało mi się wyrwać mamę na zakupy w celu uzupełnienia kończących się kosmetyków. Oto co dziś wpadło w moje ręce:


Żel uniwersalny BD - to już moja druga butla. Jestem z niego zadowolona - ładnie myje włosy, zmywa oleje, nie podrażnia. Póki co nie mam ochoty na szukanie innego myjadła :)


Odżywka garnier z awokado i masłem karite: również druga butelka - to moja odżywka numer jeden, o czym zresztą wspominałam w poprzedniej notce :) Świetnie wygładza włosy, a na tym mi bardzo zależy - od nawilżenia i odżywiania mam oleje/maski nakładane przed myciem. Odżywki po myciu mają mi pomóc uporządkować włosy.


Żel pod prysznic Original Source - czekolada i mięta. Wreszcie dopadłam te słynne żele :) Wybór zapachów jest duuuży, ale trzeba wąchać przed zakupem, bo niektóre pachną bardzo sztucznie. Ten zapach idealnie oddaję czekoladę miętową, którą uwielbiam :) Produkt jest wegański, nie zawiera parabenów. Ma SLS, ale w żelach pod prysznic mi to aż tak nie przeszkadza - i tak muszę się balsamować po każdym myciu.


Mokre chusteczki dla dzieci, Babydream - Nivea'owskie już mi się kończ. Tych jeszcze nie używałam, ale wychodzą taniej i na szczęście mieszczą się do mojego pudełka po tych z Nivea. :) 


Zmywacz do paznokci Isana - Ma w składzie aceton, ale pamiętam, że miał pochlebne recenzje. Oby się sprawdził, bo wzięłam większą butlę! 


I na końcu to, na co czekałam od dawna :) Olejek do masażu alterra - migdał i papaya. Te olejki są teraz w promocji - u mnie wszystkie były po 11,99, wiem, że u niektóych jest po 9.99 oprócz tego z brzozą. Nie wiem z czego to wynika... Olejek ma fajny skład - wiele naturalnych olei i ekstraktów. Mam zamiar używać go do OCM, na włosy i może jako balsam do ciała, jak uda mi się wreszcie wykończyć sztuczne masła. 
Nie wiem czy już się wam chwaliłam, ale chcę przerzucić moją pielęgnację na jak najbardziej naturalną :) 

Kupiłam też suszone mango i jakiś taki owocowy napój tej samej firmy. I tutaj nauczka: nawet jeżeli na czymś jest napisane wołami "naturalne" trzeba sprawdzić skład. Kto pakuje aspartam do naturalnego soku???

Co do postanowień noworocznych, na razie trzymam się tylko codziennego balsamowania :P Dzisiaj ruszyłam od nowa z dietą, jedynym grzeszkiem była kolacja w chińczyku koło rossmana :P Ale jeszcze tylko tydzień i zabieram się za akcję luty, której poświęcę osobnego posta.  Jutro mam egzamin z podstaw ekonomii, w czwartek z teorii gospodarki przestrzennej i w następny wtorek z historii urbanistyki - tego boję się najbardziej, bo muszę się nauczyć bardzo obszernego materiału na pamięć... No ale potem przerwa aż do 13.02 :) Już nie mogę się doczekać!!

Znacie te produkty? Jakieś wskazówki, opinie? Czekam na Wasze komentarze! :)

21 stycznia 2012

Włosowa niespodzianka ;)

Przepraszam, że Was zaniedbuje, ale pewnie same jesteście w podobnej sytuacji - sesja... Od 31.01 będę cała wasza :) 
Aha, mój i tak kiepski aparat siadł całkiem. Nie daje się do niego włożyć karty pamięci. Także póki co przygotujcie się na wspaniałej jakości zdjęcia z iPoda, a ja będę się starać wykombinować coś lepszego.

Przedwczoraj zdecydowałam się na duży krok. Poszło 20 cm włosów. Niestety miałam tak zniszczone końce, że nie było o co dbać. Wyrównałam je też z cieniowania.

Koloru nie zmieniałam, zdjęcie jest takiej wspaniałej jakości... 


W pielęgnacji w tym miesiącu nic nie zmieniałam, ale raczej nie będę używać już odżywek alterry. Mam teraz morelową i stwierdzam, że garnier awokado i masło karite jest o niebo lepsza. Alterra nie wygładza i nie nabłyszcza.
Bawię się też bardziej w kombinowane maski z olejami przed myciem. Koniecznie polećcie do kuchni, wymieszajcie oleje z miodem, żółtkiem i jakąś odżywką/maską. Efekt wow gwarantowany :) 

Zastanawiam się też nad przejściem na pielęgnację CG i wydobycie ładnego skrętu z moich lekkich fal, ale niestety póki co przy tej długości fale dają efekt Chopina ^^ Na pewno zajmę się tym dogłębnie za jakieś10 cm ;) 

Na zakończenie chciałabym wam polecić wycieczkę do Centrum Nauki Kopernik . Byliśmy tam w czwartek z moim B. i oboje byliśmy zachwyceni. Jeżeli będziecie w Warszawie to koniecznie poświęćcie 3-4 godziny na odwiedzenie tego miejsca. My na pewno pójdziemy tam ponownie, bo tym razem nie mieliśmy dużo czasu i nie zdążyliśmy się dokładnie zająć wszystkimi eksponatami. Koniecznie tam pójdźcie!

Mam nadzieję, że nie przeraziło Was moje drastyczne cięcie, i że będziecie dalej śledzić moje poczynania :)
Buziaki!

13 stycznia 2012

Recenzja: L'occitane ultra rich body cream 25% shea butter

Przede wszystkim chciałabym się wytłumaczyć, dlaczego od nowego roku nie pojawiła się żadna notka. 
Głównym powodem jest oczywiście armagedon, który mam ostatnio na uczelni. Obiecuję, że jak przetrwam przyszły tydzień to notki będą znów pojawiać się regularnie :)
Drugim powodem jest brak dobrego aparatu! Ostatnio nakupiłam dużo kosmetyków essence i chętnie bym je wam pokazała w szybkich notkach, ale jaki to ma sens, skoro zdjęcie i tak nie oddałoby kolorów? Zakup nowego sprzętu jest w planach, ale na pewno nie na najbliższy czas. Tak więc ciągle myślę nad tym co by wam tu napisać, żeby nie wymagało to dobrych zdjęć. Jeżeli macie jakieś pomysły to koniecznie powiedzcie!

Dziś chcę się z Wami podzielić recenzją masła do ciała, które udało mi się ostatnio (niestety) wykończyć. Jest to silnie odżywczy krem do ciała z masłem shea. 
zdjęcie ze strony producenta

Skład: 
Aqua/Water, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Glycerin, Corn Starch Modified, Isononyl Isononanoate, Cyclopentasiloxane, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate , Mel/Honey Extract , Dimethicone, Cyclohexasiloxane, PEG 100 Stearate, Propylene Glycol, Linum Usitatissimum Seed Extract (Linseed), Sorbitol (Natural origin), Sodium PCA , Prunus Armeniaca Kernel Oil (Apricot), Triticum Vulgare Germ Oil (Wheat), Althaea Officinalis  Root Extract ), Prunus Amygdalus Dulcis Fruit Extract (Sweet Almond), Tocopherol , Brassica Campestris (Rapeseed) Sterols (Rapeseed), Rosmarinus Officinalis Leaf Extract (Rosemary), Helianthus Annuus Seed Oil (Sunflower), Xanthan Gum (Natural origin), Polyacrylamide, Ceteareth 33 , Alcohol Denatured , C13 14 Isoparaffin, Ethylhexylglycerin, Laureth 7 (Natural origin), Tetrasodium EDTA, Parfum/Fragrance, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Benzyl Alcohol , Benzyl Benzoate , Hydroxyisohexyl 3 Cyclohexene Carboxaldehyde, Linalool , Citronellol , Butylphenyl Methylpropional, Coumarin , AlphaIsoMethylIonone, Hexylcinnamal, Limonene.

Skład z jednej strony jest świetny a z drugiej beznadziejny...
Mamy tu 25% masłą shea, olej ze słodkich migdałów, z zarodków przenicy, z pestek moreli i kilka innych. Oprócz tego ekstrakt z rozmarynu, witaminę E, miód.
Ale producent musiał oczywiście popsuć skład pakując tu kilka silikonów, w tym ciężko zmywalne, alkohol denat, parabeny.
Jak za taką cenę (o której powiem na końcu) mogli się bardziej postarać.

Działanie: faktycznie było to chyba najlepsze masło jakie do tej pory miałam. Świetne nawilżenie aż do następnego mycia. Trochę kiepsko się wchłania, skóra się lepi dłużej niż przy kosmetykach które stosowałam do tej pory, ale to najprawdopodobniej przez dużą zawartość olei. Dodawałam je też do masek do włosów oraz na końcówki przed myciem - spisywało się wspaniale! Włosy były sypkie, wygładzone... Prawdopodobnie przez silikony, ale myślę, że oleje i ekstrakty też miały znaczenie. 

Wydajność: Tu nie jestem zadowolona. Używałyśmy go obie z mamą i nie wystarczył nawet na miesiąc. Zwykle gdy używam jakiegoś masła nie mogę go wykończyć miesiącami... Fakt, że tego obie używałyśmy codziennie, ale mimo wszystko uważam, że powinno starczyć na dłużej.

Cena: No właśnie. 139 zł za słoik. A ja myślałam, że masła z body shopu są drogie. Za taką cenę w życiu sama nie kupiłabym kosmetyku. Ten moja mama dostała na parapetówie w zestawie z kremem do rąk. Serio, za taką cenę to masło powinno odnawiać skórę i dawać efekty na cały tydzień, a nie od mycia do mycia.

Podsumowanie: Gdyby kosztowało do 50 zł zastanowiłabym się czy za jakiś czas nie kupić następnego. Niestety aktualny stosunek ceny do składu i działania mi nie odpowiada. Ogólnie jestem na tak, jeżeli już się ma ten kosmetyk to super, ale wątpię, żebym skusiła się na zakup. 

Zastanawiam się czy nie zmajstrować sobie podobnej mieszanki olejów i ekstraktów, którą można by używać do ciała i włosów. Prawdopodobnie koszt składników wyniesie mnie wtedy więcej niż te 140 zł, ale taka mieszanka na pewno byłaby bardziej wydajna no i miałabym pewność czystego, naturalnego składu.

Co sądzicie? Miałyście do czynienia z kosmetykami tej firmy? A może używałyście jakiegoś kosmetyku, za który same byście nie zapłaciły ale wpadł w Wasze ręce? 

Aha, polećcie mi jakieś masło do ciała/balsam z czystym składem - bez parafiny, parabenów i silikonów. Zależy mi na głębokim nawilżeniu i ładnym zapachu :)

Postaram się pisać częściej, jeżeli tylko czas mi na to pozwoli :) I proponujcie swoje notki, ale proszę, nie piszcie "napisz coś o włosach" tylko konkrety :)

Buziaki!

1 stycznia 2012

Podsumowanie roku 2011 i postanowienia na 2012 :)

No to mamy już Nowy Rok :)
Moja impreza sylwestrowa była jako taka, w przyszłym roku będę walczyć, żeby spędzić go sama z moim B.
Rok 2011 był dla mnie dość ważny, był też rokiem dużych zmian w moim życiu.
To w tym roku zaczęłam się interesować makijażem i pielęgnacją, dzięki youtubowi (do którego niestety teraz nie mam dostępu :( ) i później wizażowi.
Zdałam maturę, w dodatku całkiem nieźle i dostałam się na wymarzone studia (na które teraz co prawda strasznie wyklinam, no ale cóż, rzadko kiedy jestem zadowolona ze swoich decyzji :P)
W wakacje się przeprowadziłam, co wywróciło moje życie do góry nogami, ale też jakoś daję radę.
W sierpniu zajęłam się wreszcie włosami, co należało im się od dawna! No i jak widać są efekty :)

Krótka lista zeszłorocznych 'odkryć' kosmetycznych:

- Kosmetyki essence - tanie, dobre, duży wybór - żałuję, że wcześniej nie zajrzałam do Natury :)
- Wszelakie płyny micelarne - moja buzia jest przeszczęśliwa, że katuję jej już detergentami
- Wszechstronne zastosowanie olei - w tym roku planuję używać ich też wewnętrznie i w większej skali na ciało
- Kosmetyki Alterra - cieszę się, że naturalna pielęgnacja nie musi być droga.

A teraz to, na co wszyscy czekali: POSTANOWIENIA NA 2012!
Cieszę się, że je tu spiszę, za rok będę mogła się przed Wami rozliczyć ^^

* Wezmę się porządnie za swoje odżywianie i zejdę wreszcie do wymarzonych 55 kg (żeby nie było- nie padłam ofiarą manii na 55 kg - to idealna waga do mojego wzrostu), chyba że spodoba mi się wcześniej :)
* Będę dbała o włosy i cerę również od wewnątrz - dużo warzyw, orzechów, nasionek, olei stosowanych wewnętrznie, niedługo wracam też do skrzypokrzywy.
* Postaram się częściej ruszać - choćby dywanówki kilka razy w tygodniu, wiosną i latem wiece rowerowania
* Będę regularnie nawilżać całe ciało, a nie tylko łydki jak do tej pory :P
* Mimo kontrowersji na ten temat będę starała się wykluczać parabeny itp z kosmetyków, które mają bezpośredni i dłuższy kontakt z moją skórą.
* Postaram się czytać więcej 'klasyki', zwłaszcza w wakacje

Na razie tylko tyle przychodzi mi do głowy, najwyżej wyedytuję ten post później ^^
A jak u Was? Zabawa się udała? Macie jakieś postanowienia?

Przy okazji chciałabym zaprosić Was do mojej wymianki: KLIK!
Z kosmetycznych mam tam tylko cień inglot - ten szary, który pokazywałam, mi on nie pasuje kolorystycznie oraz pękacz z H&Mu - jego efekt jest specyficzny i nie bardzo mi się podoba, może komuś przypasuje.
Bardzo proszę, przejrzyjcie, może wam się coś przyda a znajdziecie u siebie coś dla mnie :) Możecie pisać tutaj, ale mimo wszystko wymagam wymieniania się przez wizaż.

Mam nadzieję, że ktoś przebrnie przez moją paplaninę i że wybaczycie mi całkowicie bezzdjęciowego posta :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...