Seria którą kiedyś rozpoczęłam, a potem przepadła. Myślę, że fajnie będzie do niej wrócić :)
Najpierw kosmetycznie:
1. Malinowy krem do rąk Balea - pachnie cudownie i ma lekką konsystencję, dzięki czemu można uzywać go "w biegu"
2. Suchy szampon batiste w wersji dla średnich włosów - nie zostawia takiego strasznego białego pyłu. Polecam ciemnym blondynkom stanowczo.
3. Paletka maybelline w kolorze 95 coral oasis - mam ja ze Stanów i nie wiem czy ta wersja kolorystyczna jest dostępna u nas. Przy pomocy pierwszego i ostatniego cienia można zrobić bardzo ładny dzienny makijaż :)
I teraz niekosmetycznie :)
Absolutnie genialna książka, trochę w stylu Masłowskiej, ale moim zdaniem lepiej napisana. Sposób, w jaki główny bohater postrzega świat totalnie do mnie trafia, a to, że fabuła opiera się na wątku miłosnym nie ma żadnego znaczenia :)
Muzycznie:
Sporo piosenek męczyłam w zeszłym miesiącu, ale spróbuję się ograniczyć do kilku:P
I powód do dumy - zaliczenie wszystkich poprawek! :D
Znacie coś z moich ulubieńców?
Kusi mnie ten malinowy krem do rąk ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny cytat :) Nie słyszałam, żeby cytowanie MM było obciachem ;)
OdpowiedzUsuńchyba podkradnę ci ten pomysł z tego typu postami i sama cos takiego zrobię u siebie :D
OdpowiedzUsuńCienie <3 mam wersję z fioletami i pierwsze dwie godziny na mojej powiece wyglądają świetnie :P
OdpowiedzUsuńAle bym ten kremik chciała:)
OdpowiedzUsuńBatist chętnie bym spróbowała.
OdpowiedzUsuń