6 kwietnia 2013

Najfajniejsze w marcu...

...czyli ulubieńcy :)

Seria którą kiedyś rozpoczęłam, a potem przepadła. Myślę, że fajnie będzie do niej wrócić :)

Najpierw kosmetycznie:


1. Malinowy krem do rąk Balea - pachnie cudownie i ma lekką konsystencję, dzięki czemu można uzywać go "w biegu"

2. Suchy szampon batiste w wersji dla średnich włosów - nie zostawia takiego strasznego białego pyłu. Polecam ciemnym blondynkom stanowczo.

3. Paletka maybelline w kolorze 95 coral oasis - mam ja ze Stanów i nie wiem czy ta wersja kolorystyczna jest dostępna u nas. Przy pomocy pierwszego i ostatniego cienia można zrobić bardzo ładny dzienny makijaż :)

I teraz niekosmetycznie :)


Absolutnie genialna książka, trochę w stylu Masłowskiej, ale moim zdaniem lepiej napisana. Sposób, w jaki główny bohater postrzega świat  totalnie do mnie trafia, a to, że fabuła opiera się na wątku miłosnym nie ma żadnego znaczenia :)


Podobno cytowanie Marylin to obciach. Ja tam się nie znam, ale ten tekst bardzo do mnie trafia w tym momencie ^^

Muzycznie:

Sporo piosenek męczyłam w zeszłym miesiącu, ale spróbuję się ograniczyć do kilku:P




I powód do dumy - zaliczenie wszystkich poprawek! :D

Znacie coś z moich ulubieńców?

6 komentarzy :

  1. Kusi mnie ten malinowy krem do rąk ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny cytat :) Nie słyszałam, żeby cytowanie MM było obciachem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. chyba podkradnę ci ten pomysł z tego typu postami i sama cos takiego zrobię u siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cienie <3 mam wersję z fioletami i pierwsze dwie godziny na mojej powiece wyglądają świetnie :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale bym ten kremik chciała:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Batist chętnie bym spróbowała.

    OdpowiedzUsuń

Witaj :)
Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz konstruktywny komentarz :)
Komentarze typu "fajny blog, wpadnij do mnie" będą usuwane.
Nie zostawiaj linku do Twojego bloga, jeśli nie jest to konieczne! :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...