www.macierz.org.pl
Zaczęło się jak zwykle od tego, że potrzeba jest matką wynalazków ^^ Skończyło mi się inglotowe masełko a skórki miałam w stanie masakrycznym. Do sklepu daleko. No ale zaraz zaraz... Czemu nie zrobić czegoś samemu?
Wymieszałam w pojemniczku po masełku inglota:
Olej kokosowy, mniej więcej łyżeczkę
Olejek rycynowy, 1/3 tego, co kokosowego
kilka kropel gliceryny
Dwie krople olejku alterry, limonkowego, dla zapachu.
Wymieszałam bardzo dokładnie. Wam polecam jednak mieszać w większym naczyniu a potem przekładać do mniejszych pojemniczków - wygodniej ^^
Masełko wyszło całkiem całkiem, działa bardzo dobrze. Jedyną wadą jest to, że ma zbyt płynną konsystencję. Gdybym miała jakiś wosk czy coś, byłoby lepiej. Pół biedy jak jest dość chłodno, w cieplejszych temperaturach robi się olejek :)
Mam nadzieję, że choć trochę zaspokoiłam Waszą ciekawość.
Może dodaj trochę wazeliny albo jakieś masełka??
OdpowiedzUsuńOlejek też jest dobry;) Zawsze można zafundować skórkom dłuższą kąpiel nawilżającą;)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł, może kiedyś przetestuję :)
OdpowiedzUsuńMała chemiczka z Ciebie :D
OdpowiedzUsuńInteresujace napewno kiedys sie skusze:)
OdpowiedzUsuńCiekawe :)
OdpowiedzUsuńmusze kiedys sprobowac :)
OdpowiedzUsuń