Kiedy kolekcja lakierowa zaczyna przekraczać 10 sztuk, pojawia się problem: czy ja już nie mam takiego koloru...? Jak go rozwiązać? Na przykład za pomocą zeszytu z "wzornikiem", który ja nazwałam pieszczotliwie l a k i e r o w n i k i e m.
Zaczęło się od notesika na adresy, który był w moim moleskinie, a był totalnie nieużywany. Postanowiłam wykorzystać go do tego, nad czym myślałam od dawna i umieścić w nim swatche moich lakierów :) Efekt jest chyba całkiem ok ;)
Podzieliłam je względnie kolorystycznie, a każdą grupę kolorystyczną oznaczyłam na zakładkach z literkami :)
Nie mam zbyt ładnego pisma, wiem o tym :D
Na papierze widać też tekturę lakieru, np. piaskowego.
Najlepsze jest to, że ten adresownik idealnie mieści się w mój kalendarz - takie w końcu było jego przeznaczenie - i łatwo mogę go zabrać wszędzie ze sobą :)
Póki co jestem zadowolona z tego patentu.
Jakie są Wasze sposoby na opanowanie rosnącej kolekcji lakierów? :)
Myślę, że każda z Was spotkała się z tymi produktami przeglądając blogi czy zagraniczne youtuberki. Designerskie jajeczko kusi, ale w Polsce jego dostępność jest baardzo ograniczona. Myślę, że nie ciężko zrozumieć, że gdy tylko miałam okazję zamówić je trochę taniej, nie wahałam się ani chwili ;)
Zapachy, które przypadły mi w udziale to honeysuckle - czyli wiciokrzew i truskawka. Zapach truskawki łatwo opisać. Jest to standardowa, słodka, landrynkowa truskawka. Zero zaskoczenia ^^ A honeysuckle... też jest słodki, ale o wiele świeższy. Nieee, nie poradzę sobie z opisaniem tego zapachu, przykro mi :D Ale zdecydowanie go uwielbiam :)
Forma kulki jest bardzo wygodna. Od razu smarujemy całe usta i po sprawie. W zielonym powoli robi mi się taki śmieszny dziubek ^^
Produkty te mają być w 100% ekologiczne i w 98% organiczne. To może dodatkowo tłumaczyć ich cenę :) Są przyjemne, słodziutkie w smaku, dosyć długo utrzymują się na ustach i bardzo ładnie je pielęgnują.
Jeżeli macie okazję przetestować te balsamy - nie wahajcie się! Są świetne <3
Od jakiegoś czasu myślałam o tym, żeby sprawić sobie tablicę suchościeralną. Chciałam mieć miejsce do zapisywania bieżących spraw i bazgrania bez sensu, tak od czasu do czasu :) Żadna z tych ogólnodostępnych nie spełniała moich wygórowanych oczekiwań. Jakże byłam szczęśliwa, gdy na kanale LaurDIY zobaczyłam tutorial, jak zrobić o wiele fajniejszą tablicę samemu w domu.
Podstawą jest ramka na zdjęcie. Ty decydujesz o jej rozmiarze, kolorze itp. Ja kupiłam taką z szybą, a nie plexi, bo nie byłam pewna jak mazaki będą się zachowywać na plastiku. Moja ramka 50x50 kosztowała w Ikei 19,99. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Twoja tablica miała wymiar A4, albo 100x80 ;) Pełna dowolność - tylko znajdź ramkę ;)
Reszta to kwestia kolorowych papierów, naklejek, tasiemek, pocztówek, zdjęć, wycinków z gazet - co masz pod ręką i co podpowiada Ci wyobraźnia.
Moja tablica miała mieć miejsce na kalendarz, listę rzeczy do zrobienia i dowolne notatki.
Lista ToDo to zestawione ze sobą dwie pocztówki z Ikei. Co najlepsze: Pod szkłem nie mam żadnych napisów. Jak mi się zapisywanie rzeczy do zrobienia znudzi, to mogę tam namalować kwiatka. A po chwili go zetrzeć i zapisać wishlistę. Albo narysować bałwanka.
Drugie miejsce na notatki zrobiłam u szczytu tablicy. To trzy pocztówki zestawione razem. Chwilowo jest tam durny napis, ale może zrobię z tego w październiku plan zajęć ;) Mi nie przeszkadzają kolorowe obrazki pod spodem, ale oczywiście można tam wsadzić cokolwiek, np papier w kratkę.
Kalendarz rozrysowałam na kartce A4. 5x7 okienek, które co miesiąc można dowolnie uzupełnić. Tę część też można np. wydrukować z internetu czy wyciąć ze starego kalendarza.
A najlepsze jest to, że jeżeli takie ustawienie się nie sprawdzi, albo mi się znudzi, to mogę to wszystko poodczepiać i wymienić. Albo na bistolu przygotować kilka set-upów na różne pory roku. Mi te motylki akurat konweniują z wystrojem pokoju, ale można np jesienią wsadzić tam suche liście, a zimą powycinane śnieżynki.
Ograniczeniem jest tylko wyobraźnia! Muszę jeszcze tylko dokupić mazaków, żeby nie było tak czarno ;)
A oryginalne wideo LaurDIY możecie obejrzeć tu: ona zrobiła to jeszcze ładniej :)
Co sądzicie o takim pomyśle? Ja jestem chwilowo bardzo zadowolona :)
Tak tak, jestem opóźniona i wszystkie najnowsze trendy testuję jak są już mocno przestarzałe :D Aleeeee jaram się! Galaxy nails, czyli paznokcie udające rozgwieżdżone niebo, wyglądają mega, a tworzenie ich jest niesamowitą zabawą ^^ Oceńcie sami jak mi wyszło :)
Moim zdaniem kluczem do sukcesu jest czarno-biały brokat, ja użyłam dalmatyńczyka od essence. Patent i technika podpatrzona od cutepolish:
Różnego rodzaju przełomy sprawiają, że mamy dziwną potrzebę tworzyć różne listy. Jako przegrana zakupoholiczka i maniaczka 'ładnych rzeczy' póki co stworzyłam listę zakupowa :3 Mam zamiar zrealizować ją do gwiazdki włącznie :)
Zwierzaczkowy pierścionek. Tutaj mamy akurat znalezione na etsy kotki. Bardzo podobają mi się też wszelkiego rodzaju króliczki czy liski owijające się wokół palca :)
Mam ochotę na nowe lilou - te charytatywne zawieszki bardzo mi się podobają. Fajną sprawą jest też to, że kupując sobie taką pierdołę możemy faktycznie komuś pomóc ;)
Nie wiem jak to się stało, że taka lakieroholiczka jak ja nie ma jeszcze żadnego lakieru colour alike. Słyszałam o nich już tyle dobrego, że najwyższy czas to zmienić ;)
Kupiłam ostatnio piękny płaszczyk, który ma jedną wadę - brak kaptura. Myślę o tego typu kominie, który działa również jako czapa.
Skoro jesteśmy już w temacie produktów ze środowiska blogowo-vlogowego - barrrrdzo chcę pędzle glambrush! Zastanawiam się tylko czy brać na początek kilka, czy zbierać fundusze na większy zestaw :)
Wracając do lakierów - essie Fiji jest mi niezbędny do szczęścia, jako basicowy nudziak.
Makijażowo brakuje mi dobrego rozświetlacza. Chciałabym kultową Mary, albo macowe soft and gentle, ale zadowolę się czymś mniej obciążającym kieszeń ^^
Jak już wiecie z urodzinowego haulu, dorobiłam się w końcu aparatu Fujifilm instax. Przy wszystkich jego zaletach zdecydowaną wadą jest to, że zdjęć w jednym wkładzie jest tylko 10 i kosztują one niesamowite pieniądze. Nie chcę jednak żeby aparat tylko leżał i ładnie wyglądał, także wkładów przyjmę każdą ilość :P
Na obrazek nie załapały się buty - mam ochotę na trzewiczki na niewielkim obcasie oraz organizer - chcę coś w stylu filofaxa, ale nie za ten hajs :P
Nie wiem czy to dużo, czy mało, ale będę się starać stopniowo realizować ^^
Tak wyszło, że dzisiaj są moje urodziny :) Już 22! Nie wiem co o tym sądzić :D
Myślę, że to był całkiem dobry rok, a kolejny zapowiada się jeszcze lepiej :)
Imprezę urodzinową robiłam już kilka dni temu, tam też dostałam większość prezentów. Postanowiłam się kilkoma z nich pochwalić ^^
Wieeelki lizak z manufaktury cukierków :D Serio, jest większy od mojej twarzy :D Macie jakiś pomysł jak go zjeść? Póki co robi za świetną dekorację, ale szkoda by było, żeby się popsuł nieskonsumowany :P Może go rozbić na małe cukierki?
Przeeeewygodny ziperall, kombinezon, onesie, pajacykowa piżamka - jak kto chce, firmy happeak. Jest gruby, duży, cieplutki, ma duży kaptur, głębokie kieszenie i dziury na palce w rękawach. To była miłość od pierwszego włożenia xD
Instax! Miałam na niego ochotę praktycznie odkąd wyszedł. Jest absolutnie cudowny <3 Teraz kombinuję jak tu załatwić jak najtaniej jak najwięcej wkładów ^^ Pokazuję tu tylko jedno zdjęcie, bo na pozostałych są postronne osoby, które mogłyby nie chcieć się szargać po blogosferze :D Ale uwierzcie mi, że wychodzą świetne... :)
I na koniec uroczy t-shirt, który dostałam od kumpla. Wspaniały, prawda? :P
Reszta prezentów... nie nadaje się do pokazywania publicznie w internecie, ale również jest wspaniała :D
Jak zwykle ostatnia, ale jak to mówią - better late than never ^^
Kosmetycznie:
Dwa produkty pochodzą z lipcowych zakupów w DM. Kokosowe masło do ciała jest absolutnym mistrzostwem, za równo na poziomie zapachu jak i działania. Skład też jest bardzo dobry. Błękitny eyeliner z plażowej limitki essence komponuje się przepięknie z opaloną skórą :)
Trzecim produktem jest płyn micelarny garniera, który doskonale zastąpił mi biodermę. Nie spodziewałam się!
Akcesoria, które często pojawiały się u mnie w sierpniu to twistbands. Zainwestowałam w te z polskiej oficjalnej strony. Fajnie sprawdzają się jako bransoletki, szkoda tylko, że kotwice zaczęły mi złazić po którymś użyciu na włosach... Nie utrzymają wysokiego kucyka czy koczka, ale i tak są mega <3
Nie wiem czy kojarzycie te bransoletki - jest na nie ostatnio moda wśród dzieciaków. Dwie pierwsze zrobiłam z młodszą siostrą, później kupiłam sobie własny mały zestaw i robiłam kolejne xD Bardzo proste i relaksujące :)
Nie przychodzi mi do głowy żadna książka ani film. Słabo, wiem, ale tak jakoś w tym miesiącu wyszło. Obejrzałam za to śmieszny serial - Misfits:
Śmieszny serial, trochę w stylu skinsów, ale zdecydowanie lżejszy ^^
Jeśli chodzi o muzykę, to niesamowicie rozczula mnie ten kawałek :)
A jacy są Wasi ulubieńcy? Co sądzicie o moich?
Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)
Ta mała buteleczka jest odpowiedzią na dwa bardzo modne ostatnio trendy: olej arganowy i olejowanie paznokci. No i super, trzeba przecież spełniać oczekiwania klientek. Ale czy się udało?
Skład produktu prezentuje się średnio. Na pierwszym miejscu olej mineralny. Później olejek migdałowy - no ok. Ale słynny argan dopiero za zapachem i parabenami.
Jest koszmarnie tłusty. Ja wiem - to olejek. Ale kiedy używam naturalnych olejków po wtarciu ich w paznokcie po chwili się wchłaniają. Tutaj mamy upaćkane palce przez dłuższą chwilę.
Buteleczka jest typowo lakierowa, ze sztywnym, wąskim i nieprzyjemnym pędzelkiem.
Jednak powyższe wady nie są dyskwalifikujące. Mnie odrzucił zapach. Pamiętacie lizaki ze Spice Girls, kupowane w podstawówce za ostatnie kieszonkowe? Olejek tak pachnie. Tylko sto razy intensywniej i mega dławiąco. Mi się nie podoba. I to właśnie przez tę wadę nie byłam w stanie przetestować olejku na tyle, żeby sprawdzić czy działa.
A jakie jest Wasze zdanie na jego temat? Olejujecie paznokcie?
Produkt został mi przekazany do testów, nie ma to jednak wpływu na moją opinię.