Wybrałam się z rodzinką na zakupy do fashion house. Przez dwie godziny nie znalazłam nic. W akcie rozpaczy zajrzałam na wyspę Inglota. I jest! Pośród wkładów cień idealny, za zawrotną cenę 5 zł. Biere! Ale co? Nieee ma. Ekspedientka schowała tester i tyle go widziałam.
No trudno.
Zła jeszcze bardziej, że nic nie kupiłam poszłam zjeść deser. Wracając mijałam wyspę Inglota znowu. Przyjrzałam się dokładniej drugiej stronie stoiska i był tam on! Większy i droższy o całe 9 zł ale był! No to wzięłam. I to jest miłość od pierwszego wejrzenia :)
Prawda, że piękny? :)
I pytanko - czy da się go jakoś bezboleśnie zdepotować? :P