Kiedy w mojej szafie postało pudełko z kosmetycznymi zapasami, a potem obok niego kolejne, poczułam się jak prawdziwa blogerka :D Nie no, oczywiście żartuję, jednak prawda jest taka, że różnymi zbiegami okoliczności stałam się zbieraczką. Pomogły promocje, pudełka beGlossy i inne okazje. Dzisiaj chcę się Wam przyznać do problemu i przedstawić mój pomysł na jego rozwiązanie :)
Najpierw przegląd tego, co mam zachomikowane:
Kosmetyki do kąpieli:
Pielęgnacja włosów:
Pielęgnacja ciała:
Łapki:
Sami oceńcie czy to dużo, czy normalnie :D Oczywiście to nie są wszystkie moje kosmetyki, bo jeszcze jest w szafkach to, czego używam na bieżąco :)
Z takimi rzeczami jak żele pod prysznic czy szampony nie mam problemu, bo to naprawdę schodzi. Gorzej z pianką do włosów czy jakąś glinką - tego użyję raz na ruski rok. Nie mówiąc o różnych olejkach, gdzie olejowanie włosów u mnie ostatnio leży, a to przecież superwydaje produkty.
Póki co mam taki pomysł - oprócz tego, że kupuję naprawdę tylko to, co się skończyło, będę się starać naprawdę używać jak najwięcej kosmetyków - nie pomijać balsamu, robić tę maseczkę z glinki itd. Wszystkie kosmetyki spisałam w liście na trello, żeby w każdej chwili móc spojrzeć czy dany produkt jeszcze jest gdzieś zachomikowany, czy jednak trzeba dokupić. Chciałabym, żeby te pudła jednak zredukować do jednego ;)
A Wy jak radzicie sobie z zapasami? Macie w ogóle taki problem?
Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Witaj :)
Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz konstruktywny komentarz :)
Komentarze typu "fajny blog, wpadnij do mnie" będą usuwane.
Nie zostawiaj linku do Twojego bloga, jeśli nie jest to konieczne! :)