Kochani!
Jak zapewne już wszyscy wiecie, o
ile śledzicie mnie na Facebooku lub Instagramie, ostatni tydzień spędziliśmy z
moim mężczyzną na długo wyczekiwanych wakacjach w Grecji. Było ciepło, pięknie
i smacznie. Ciekawi szczegółów? To zapraszam :)
Oferta
Zacznę od strony
techniczno-formalnej. Wycieczkę wykupiliśmy jakieś dwa czy nawet trzy tygodnie
przed wylotem. Mieliśmy w planach czekanie do ostatniej chwili i polowanie na
dobrego lasta gdziekolwiek, ale uznaliśmy, że nie ma co ryzykować – pani w
biurze podróży to potwierdziła, prawdopodobnie nic fajnego byśmy już nie
znaleźli w tym terminie. Ofertę wyszukałam przez stronę wakacje.pl, szukając po
kierunkach i cenach – chcieliśmy lecieć do Europy, raczej bez all inclusive, za
mniej niż 1500 od osoby. Najkorzystniej wychodziło właśnie wybrane przez nas
Kokkino Nero, które zdążyła już dwukrotnie odwiedzić moja siostra i bardzo
polecała to miejsce.
Trochę cykałam się żeby kupić
wycieczkę całkowicie przez internet, zwłaszcza, że wychodziły tam jakieś cyrki
z godzinami wylotu, więc ostatecznie klepnęliśmy wszystko w biurze podróży.
Wybraliśmy wycieczkę oferowaną przez biuro Rainbow.
Miejscowość Kokkino Nero
Kokkino Nero to mała wioska leżąca
w Tesali, około 3 godziny autokarem od Salonik. Swoją drogą tak właśnie wygląda
podróż – najpierw 2h w samolocie, Warszawa-Saloniki, a potem trzygodzinny
transfer do samego Kokkino.
Nazwa miejscowości oznacza
dosłownie czerwoną wodę i nawiązuje do znajdującego się tam źródła wody
wysokonasyconej żelazem. Ta była wioska rybacka pełni teraz funkcję typowo
turystyczną, jednak w bardzo specyficzny sposób. Agenci turystyczni mówią o
Kokkino jako o kawałku Bałtyku w Grecji – mieszka tam w sezonie około 100
Greków, a Polaków na jednym turnusie jest 500. Dogadacie się tam prędzej po
polsku niż po angielsku, w restauracjach znajdziecie polskie menu i obsłużą Was
polskie kelnerki. Nawet sprzedawcy ze straganów z owocami cenę podadzą Wam po
polsku. W Kokkino jednak w ogóle nie czuć turystycznego klimatu. Jest tam około
10 pensjonatów, 5 knajp, 3 sklepy i jedna dyskoteka. Nie ma straganów z tandetą
ani budek z lodami. Zupełnie nie czuć też obecności innych ludzi. No, może
czasami podsłucha się jakąś gadkę, od której więdną uszy, ale poza tym jest baaardzo
spokojnie.
Zakwaterowanie
Kierując się przede wszystkim
ceną, wybraliśmy mocno studenckie warunki w Studia Maria. Nastawialiśmy się na
to, że pokój w tym dwugwiazdkowym pensjonacie będzie bardzo surowy i bez
luksusów. Tragedii nie było, ale całość jest mooocno zaniedbana.
Poprosiliśmy o małżeńskie łóżko –
dostaliśmy dwa zsunięte łóżka, z „fosą”, która uniemożliwiała jakiekolwiek
wspólne spanie :D W dodatku łóżka były strasznie niewygodne. Sprężyny wbijały
się bez litości, było twardo, a Marcin narzekał jeszcze na to, że ze swoim
wzrostem się na łóżku zwyczajnie nie mieścił.
Aneks kuchenny to lodówka, zlew i
piecykokuchenka, której się trochę baliśmy. Talerzy, kubków, sztućców i
szklanek po dwie sztuki, do tego jeden garnek i jedna patelnia. A, i jeszcze
czajnik był :)
Łazienka cała robi za kabinę
prysznicową. Z czymś takim spotkałam się już w Bułgarii, jednak tutaj było
zdecydowanie ciaśniej. Drzwi się nie dawały zamknąć, a jak już się udało, to
potem nie dało się ich otworzyć. I jeszcze ciekawostka – w Grecji nie można
spuszczać papieru w toalecie, trzeba go wyrzucać do kosza. Tak jest wszędzie,
na lotnisku też :)
Ręczniki trzeba przywieźć własne, pokój nie jest sprzątany w trakcie pobytu, nie jest też uzupełniany papier toaletowy. Warto więc wziąć go z domu, razem z gąbką i płynem do mycia naczyń ;)
Tak jak napisałam, spodziewaliśmy się niskiego standardu, więc nie sprawiało nam to wszystko szczególnego problemu, ale następnym razem zdecydowalibyśmy się chyba jednak na oczko lepsze studio :)
Widoki i atrakcje
Kokkino Nero leży przy samych
górach – tak naprawdę płasko jest tylko nad morzem, dalej już chodzimy po
wzniesieniach. Wiąże się to jednak z przepięknymi widokami!
W Kokkino Nero nie doświadczymy
atrakcji znanych nam z nad Bałtyku, czyli namiotów z automatami, ulicznych
grajków czy tatuaży z henną. Atrakcje są tu przede wszystkim przyrodnicze.
Główną z nich jest darmowe spa oparte na czerwonej wodzie i czerwonym błotku.
Polega to na tym, że w jednej
wannie smarujemy się błotem, czekamy jak wyschnie i spłukujemy. Później
wchodzimy do pozostałych wanien, mocząc się w coraz zimniejszej wodzie.
Zdecydowaliśmy się na to tylko raz, później uznaliśmy, że zdrowie naszych płuc
i pęcherzy jest ważniejsze niż piękna skóra :D
Podobną atrakcją jest coś, co
sami Grecy nazywają naturalnym SPA. Są to naturalnie wyrzeźbione w skale wanny,
przez które przepływa strumień z czerwoną wodą. Woda jest tam jeszcze
zimniejsza niż w wannach (ponoć ma 5 stopni), a miejscowi wierzą, że jeśli się
tam zanurzą, to będą mieli szczęście przez cały rok. My uznaliśmy, że jesteśmy
już wystarczająco szczęśliwi :D
Pro tip: aby tam dojść trzeba na rozwidleniu
przed wannami pójść w lewo, iść asfaltem aż do obwodnicy, przejść na drugą
stronę drogi i tam już będzie drogowskaz na spa. Trzeba zejść już polną drogą
kilka metrów w dół. Warto, bo jest tam naprawdę ślicznie :)
I na tym tak naprawdę atrakcje w
Kokkino się kończą :D Są oczywiście jeszcze plaże, ale o tym za chwilę ;)
Naszym głównym problemem było to, że nie bardzo było co robić wieczorami. Można
oczywiście spacerować, można też siedzieć na balkonie i grać w karty czy czytać
książki, ale nuda jednak dopada.
Jest tam jedna dyskoteka – „King
Size” – ale absolutnie się tam nic nie dzieje :D A nawet gdyby, to też raczej
nie nasz klimat :) Nie nastawialiśmy się na typową melażownie więc zupełnie nam
to nie przeszkadzało, jednak jeśli na wakacjach chcecie się wybawić, to Kokkino
nie jest odpowiednim kierunkiem :)
Spoko opcją była polska strefa
Rainbow, którą niestety otworzono dopiero przedostatniego dnia naszego pobytu.
Było to miejsce z leżakami i hamakami, w którym puszczano filmy – zaliczyliśmy
takie klasyki jak „Chłopaki nie płaczą” i „Poranek Kojota” :D. Później były
różne zabawy z animatorem – quizy, karaoke itp. Na koniec dyskoteka.
Udostępniali tam planszówki, można było za darmo dostać popcorn, napoje, a
osoby z all inclusive również alkohol. Mieli też maszynę do waty cukrowej, ale
wybitnie im nie wychodziło jej używanie :D Ta strefa podobno była testowa i w
kolejnych sezonach mają je rozstawiać również w innych miejscowościach i pewnie
na dłużej. Nie jest to oczywiście szczyt intelektualnej rozrywki i to tam
właśnie można spotkać typowych „Polaków na ol ekskjuzmi”, ale mimo wszystko
nawet sam film to fajna opcja na spędzenie wieczoru.
Plaże
Plaża w Kokkino jest kamienista i
raczej wąska. Potrzebne są też buty do wody, bo można spotkać jeżowca.
Serdecznie polecam taką dmuchaną poduszkę - kupiłam ją za 2 zł w Auchanie, a na plaży sprawdza się idealnie!
My
chodziliśmy na super przyjemny kawałek plaży na jej samiutkim końcu (idąc plażą
w prawą stronę). Tam był prawie piasek (ja akurat nie lubię, ale Marcin
bardzo), kamienie były tylko przy samym brzegu, dalej w morze też był piasek,
nie było skałek z jeżowcami i fale były małe. Pływaliśmy sobie na materacu,
czasami z maską, chociaż nie jest to rafa koralowa i poza pojedynczymi rybkami
nie ma co oglądać – pewnie trzeba by wypływać głębiej w morze – ja bez płetw
się bałam, ale wiem że moja siostra tak pływała i wyławiała fajne muszelki :)
Jeśli pójdziemy w górę stoku za hotelem Aqua Rossa, po wąskiej, stromej ścieżce w lesie, dotrzemy na dziką plażę, na której jest mało osób, a Grecy śpią tam w namiotach.
W okolicy Kokkino Nero są jeszcze
dwie plaże, jedna 2 km w prawo, druga 2 km w lewo.
Platia Ammos (asfaltówką w prawo)
Koutstopia (asfaltówką w lewo)
Obydwie te plaże są bardzo ładne, szerokie i zagospodarowane - są tam beach bary/tawerny oferujące leżaki. Na żadnej z plaż nie ma jednak ratowników.
Na codzienne plażowanie spokojnie wystarczała nam plaża w Kokkino :)
Jedzenie
Tak jak wspomniałam w Kokkino
Nero w tej chwili jest 5 knajp. Trzy tawerny: Maria, Elena i Paradosiako, So Cheap
będące deserowo-fastfoodowym miejscem i włoska knajpka. Przetestowaliśmy tylko
tawerny, bo do pozostałych miejsc nas nie ciągnęło – chcieliśmy jeść lokalną
kuchnię.
Tawerna Elena jest prowadzona
przez Polkę i chyba z tego powodu tak wiele osób ją poleca. Wzięliśmy tam
ośmiornicę i smażone kalmary. Było smacznie, ale bez szału, za to godzinę
czekaliśmy na rachunek. Na koniec dostaliśmy po shocie amaretto z cytryną.
10 euro
Białe wino - 3 euro
Kalmary - 8 euro
Tawerna Maria jest prowadzona
przez sympatycznego Greka mówiącego po angielsku z polskimi wstawkami.
Dostaniecie tam fotomenu po polsku, ale z jakiegoś powodu danego wieczoru
dostępna jest jakaś jedna trzecia pozycji z karty. Przyszliśmy tam dwa razy, za
każdym razem specjalnie na kebab z baraniny i za każdym razem go nie dostaliśmy.
Nie wiedzieć czemu stolik obok się załapał.
Przepyszne było buru buru –
autorska przystawka właściciela, czyli pomidor i papryka zapieczone z fetą i
jakimś ciągnącym serem. Mięso za to słone i suche.
Buru buru - 5 euro
Rybki gayros - 6 euro
Żeberka baranie - 7 euro
Po przejściach z tamtymi
tawernami chodziliśmy już tylko do …, gdzie trafiliśmy pierwszego dnia. Obsługiwała
tam przemiła dziewczyna z Polski, która zawsze polecała nam dobre rzeczy, jedzenie
było smaczne a porcje gigantyczne, po posiłku dostawaliśmy talerz owoców na
deser. Przychodziliśmy tam na obiady i kolacje, od któregoś dnia wino do
posiłków zaczęliśmy dostawać w gratisie :D Siedzieliśmy przy stoliku nad samym
morzem, absolutnie zachwyceni klimatem i widokiem.
Mussaka 6,5 euro
Ośmiornica 11 euro
Kalmar faszerowany serami - 9 euro
Sałatka grecka - 6 euro
Małże duszone - 6 euro
Frappe - 2 euro
Gyros w picie - 2,5 euro
Grill mix mały - najadaliśmy się nim w dwie osoby - 10 euro
Tzatziki - 3 euro
Arbuz - gratis na deser :)
Mały mix owoców morza - kalmar, gayros i krewetki - 10 euro
Smażony kalmar - 8 euro
Gyros z serem - 4,5 euro
Duży mix owoców morza - 25 euro
Małże smażone w cieście naleśnikowym - 8 euro
Warto wspomnieć, że w każdej z tych tawern wodę i chleb do posiłku dostaniecie gratis. W ogóle w Kokkino bezproblemowo można pić wodę z kranu, co jest super wygodą :)
Sklepy
Sklepy w Kokkino Nero są w sumie
trzy. Jeden przy samym Studia Maria, niebieski, jedyny w którym można płacić
kartą. Byliśmy tam tylko raz, bo szybko wykminiliśmy, że w innych jest lepszy
asortyment i niższe ceny. Kolejny sklep jest przy głównej ulicy. Ma szeroki
asortyment i wina z nalewaka, które wszyscy polecają. My jednak stestowaliśmy
więcej rodzajów i najbardziej smakowało nam takie z plastikowej butelki, ale
już stojącej na półce ;) Trzeci sklep jest przy plaży, obok tawern. Tam
większość rzeczy była najtańsza. Swoją drogą obok tego sklepu można znaleźć
flipery, boksera i łapacz pluszaków :D
Warzywa i owoce kupuje się od
panów z samochodów poruszających się po wiosce. Ceny są w granicach 1-1,5 euro
za kg, im więcej kilo się kupi tym taniej, tylko figi kosztowały 3 euro za kg.
Nie targujemy się, ale często sprzedawca dorzuci nam coś w gratisie :)
Na ulicy kupimy od lokalnych
mieszkańców oliwę i bimber, owoce, a także naturalne oliwkowe mydełko. Jest też
jeden stragano-sklepik, w którym są pamiątki, materace do pływania, ciuchy i
sprzęt wędkarski :D
W Kokkino Nero są też dwie
piekarnie, niestety pieczywo jest słabe…
Ceny w sklepach w Kokkino Nero są raczej wysokie
w porównaniu z Polską, a nawet z restauracjami. Dlatego w pokoju jedliśmy tylko
śniadania i jakieś małe przekąski, a obiady i kolacje jedliśmy we wspomnianej
tawernie.
Przykładowe ceny w sklepie w Kokkino Nero:
Chleb - 1 euro za bochenek
Bułki słodkie/słone np. z parówką - około 2 euro
Woda 1,5l w butelce - 0,6-0,8 euro
Kakao w butelce - 1 euro
Feta na wagę - 7,90 euro/kg
Warzywa/owoce - 1-1,5 euro za kg
Obsługa z biura podróży
Biuro Rainbow mogę spokojnie
polecić, obsługa była bez zarzutów. Rezydenci byli codziennie dostępni w biurze
miejscowości, przekazano nam wszelkie potrzebne informacje, nie było
niepotrzebnych opóźnień czy zamieszań. Duży plus też za opisaną przeze mnie
strefę z animacjami – to fajne urozmaicenie wakacji.
Biuro oferuje też sporo wycieczek
fakultatywnych, my jednak odpuściliśmy, bo byliśmy tam tylko na tydzień :)
Z wakacji jesteśmy bardzo zadowoleni i do Kokkino Nero chętnie wrócimy, następnym razem pewnie z grupką znajomych :) Jeżeli szukacie zielonego, spokojnego miejsca, z gwarancją pogody, ciepłym morzem, w dodatku w bardzo dobrej cenie, to serdecznie polecamy tę miejscowość :)
A Wy gdzie w tym roku byliście na wakacjach?
P.S. Nie wahajcie się pytać o dodatkowe szczegóły, nawet jeśli na ten post trafiliście dopiero w kolejnych sezonach ;) Sama wiem, jak ciężko jest znaleźć niektóre ważne informacje przed wyjazdem dlatego chętnie pomogę :)
Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Witaj :)
Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz konstruktywny komentarz :)
Komentarze typu "fajny blog, wpadnij do mnie" będą usuwane.
Nie zostawiaj linku do Twojego bloga, jeśli nie jest to konieczne! :)