Champagne to lekki, kremowy brąz, trochę kawa z mlekiem, toxic to kwasowa zieleń, starshine to stalowy szary.
Toxic rozwalił mi się podczas depotowania, naprawiałam go, jednak nie wcisnął się dobrze w wypraskę, teraz przy robieniu zdjęć rozwaliłam go znowu... Niestety przy naprawianiu stracił fajną konsystencję, teraz jest twardszy i trzeba się trochę namachać, żeby uzyskać intensywny kolor.
w cieniu
w słońcu
Ta formuła cieni nie zachwyciła mnie tak jak metaliczna, ale jak za taką cenę (4,99 za sztukę) to cienie są rewelacyjne.
Tak jak już pisałam, mat niestety sporo stracił przy naprawianiu, kiedy był świeży o wiele ładniej wyglądał na swatchach.
Czy kupię kolejne cienie miyo? Na pewno. Póki co nie ciągnie mnie do cieni inglota czy innych tego typu firm, w szafie miyo znajduję wszystko to, czego potrzebuję.
Wiele z Was pisze, że nie ma dostępu do kosmetyków miyo, a chętnie przetestowałaby te cienie - można je bez problemu kupić na allegro - obejrzyjcie swatche w internecie, zapiszcie numery. Cena jest tak śmieszna, że warto zaryzykować ;)