Dzisiaj około 2 w nocy wróciłam do Polski. Szkoda, chętnie zostałabym w Primorsku dłużej :)
Ogólnie wyjazd uważam za bardzo udany i polecam taką formę wakacji! Wyjazd był tak zorganizowany, że każdy znalazł coś dla siebie - ci bardziej imprezowi mieli okazję się wyszaleć, a ci mniej mogli odpocząć. Była też możliwość zwiedzania dla tych, którzy nie lubią dużo siedzieć w miejscu.
A teraz do rzeczy!
Primorsko:
Jest to niewielka miejscowość wypoczynkowa, niedaleko Burgas, położona na cypelku. Mamy tutaj dwie plaże - północną i południową, główną ulicę z mnóstwem straganów i knajpek oraz sieć bocznych uliczek przy których stoją hotele i restauracje.
Primorsko porównałabym do czegoś w rodzaju naszej Ustki. Na pewno nie jest to typowy nadmorski kurort, nie ma tu ogromnych molochów z zespołem basenów, jest za to wiele małych pensjonatów, większość pamięta jeszcze czasy socjalizmu ^^
Polecam wszystkim tym, którzy lubią atmosferę mniejszych miasteczek, lubią pójść na obiad na miasto, a nie tylko siedzieć nad basenem hotelowym.
Plaża:
Plaże są piaszczyste i strzeżone.
My siedzieliśmy tylko na północnej, bo była bliżej, a poza tym jest większa i są większe fale ^^
Niestety jak były fale to były i odpowiednie flagi, czasem do pływania były wyznaczone tylko pojedyncze strefy.
Plaże są bezpłatne, ale żeby leżeć w niektórych miejscach trzeba zapłacić za parasol lub leżak.
Woda jest czysta i przejrzysta, plaże są codziennie sprzątane.
Sałatka szopska - jadłam codziennie :D
Pyszne włoskie lody - niestety trochę drogie, ale porcje bardzo duże, ledwo zjedliśmy :)
Tarator - chłodnik z ogórkiem
Tutaj trochę przesadziliśmy z ilością, połowa poszła z nami do domu :D
Ciekawy wynalazek - frytki z serem. Polecam!
Morskie ślimaki - nie polecam.
Wcale nie jest tak, że to jedzenie jest jakieś super super tanie, ale na pewno jest taniej niż nad polskim morzem, a i porcje są w większości knajp bardzo duże. Nas zwykle obiad dla dwóch osób kosztował około 20 LV, czyli ponad 40 zł.
Nie próbowaliśmy za bardzo kuchni regionalnej - to w większości mięso, więc ja nie jadłam, a mój mężczyzna nie lubi eksperymentów.
Jedliśmy też bardzo dobrą pizze - w pizzerii była super, na cienkim cieście, a na mieście można kupić pizze na kawałki - jeden kawałek 1,5-2 LV, a można się nim najeść.
Na mieście sprzedawane są też francuskie naleśniki 2-4 LV - ogromne i przepyszne!
Gotowana kukurydza - 1,5 LV.
Kebab z frytkami w środku - 5 LV duży.
Co do smaku i chorowania - było różnie - na niektórych potrawach kilka osób się przejechało. Ja z kolei nie miałam dużego wyboru :D Mimo to codziennie byliśmy najedzeni pod korek i przeszczęśliwi :D
Napoje:
Alkohol to to, co w Bułgarii jest super tanie.
Duże piwo w knajpie - 2 LV
Drinki 6-8 LV, w wielu knajpach są happy hours dwa za jeden
2 litrowe piwo w plastiku 3 LV
To na ostatnim zdjęciu to 'metrowe piwo' - 3 litry za 12 LV akurat w tej knajpie.
Wina i wódki też taniutko, nawet whisky można było kupić za grosze.
Jest też dużo piw smakowych, które mają po kilka procent.
Hotel:
Niestety nie mam zdjęć z pokoju, ale hotel polecam bardzo.
Nie wiedzieliśmy gdzie będziemy zakwaterowani i MM hotel pozytywnie nas zaskoczył.
Czystko, klima, w każdym pokoju lodówka.
My dostaliśmy malutki pokoik, ale niektórzy mieli naprawdę duże pokoje, fotele, stoły itd.
W hotelu jest restauracja i mały basen.
I inne:
Widok z Nesebaru na Słoneczny Brzeg
Ruiny cerkwi w Nesebarze
Jeszcze trochę o cenach, bo takie pytanie na pewno padnie:
Sam wyjazd- przejazd, zakwaterowanie, śniadania, ubezpieczenie itd - w tym terminie w pokoju dwuosobowym - 995 zł/ osoba
Kaucja za pokój - 20 euro/ osoba
Opłata klimatyczna - 20 euro/ osoba
My wzięliśmy jeszcze po 130 euro na osobę i razem ze zwróconą kaucją wystarczyło nam na styk na obiady , przekąski i jakieś drinkowanie wieczorem.
Po podliczeniu wszystkiego zamknęliśmy się w 1700 zł, co uważam za świetną cenę jak na 11 dni na miejscu.
Pamiątek nie kupowaliśmy zbyt wiele, jedynie kilka pocztówek, magnesów i ja kupiłam sobie zegarek :D
Na wycieczki fakultatywne nie pojechaliśmy - głównie dlatego, że stosunek ceny do atrakcyjności wychodził kiepsko.
Jedyne na co mogę ponarzekać, to podróż... Ponad 30 h w autokarze to jednak katorga, zwłaszcza, że mieliśmy komplet.
Link do oferty: KLIK!
Są jeszcze wolne miejsca na wrzesień i ja sama chętnie był pojechała jeszcze raz, gdybym miała środki, zwłaszcza że nie jestem do końca zadowolona ze swojej opalenizny :D
Mam nadzieję, że się stęskniłyście i dziękuje za wszystkie komentarze zostawione kiedy mnie nie było.
A teraz czekam na relację z Waszych wyjazdów ;)