Kilka tygodni temu wysokie obcasy opublikowały taką okładkę. Dla niedowidzących - są na niej CZYSTE majtki, posypane czerwonym BROKATEM. Na dole podpis "Tak. Mamy okres i nie będziemy się tego wstydzić". A w komentarzach co? GÓWNOBURZA.
źródło: https://www.facebook.com/wysokieobcasy/
Pozwólcie, że przytoczę kilka co ciekawszych cytatów:
"Róbcie tak jak popieprzone wojowniczki tumblra, zacznijcie być dumne z chorób intymnych. Kiła taka piękna. Ble" - mężczyzna
"Jako następny tytuł proponuję : "tak, robimy kupę" ps również z brokatem!" - kobieta
"Na następną okładkę proponuję dać osrane gacie. To straszny stereotyp, że sraczka jest ohydna - otóż wcale nie!" - kobieta
" I właśnie dlatego drogie panie feministki jesteście częstymi bohaterkami żartów i kpin. Potraficie w bardzo skuteczny sposób zohydzic wszystko co związane z kobiecościa. I zamiast faktycznie wzmacniać pozycję kobiet robicie z kobiet pośmiewisko i istoty ograniczone umysłowo. Chyba żaden facet nie zrobił dla osmieszenia kobiet tyle co wy. A wracając do jakże ważnego tematu z waszej okładki. Chcecie powiedzieć ze w kraju gdzie reklamy tamponow i podpasek lecą non stop w każdej telewizji, są w każdej gazecie a w sklepach można przebierać w ww produktach godzinami, ktokolwiek man problemy z tym z ma okres? Nikogo to nie obchodzi. Kobiet tez nie bo jak same zauważyłyscie to tylko fizjologia która odbywa się co miesiąc. Ale wy w swoim stylu nawet do funkcji fizjologicznych musiałyscie dopisać pokrętne ideolo" - kobieta
"ale my /kobiety/ także wydalamy,pocimy się...pokazujecie wszysko,ja na pewno już nie kupię WO, a szkoda,kiedyś lubiłam.reprezentowły jakiś poziom,teraz sięgnęliście wychodków.;// Na boga!! czy naprawdę o WSZYSTKIM już trzeba pisać??? beznadzieja..." - kobieta
Te przykłady można by mnożyć, pada jeszcze więcej haseł porównujących okres do kupy, jest kilka komentarzy panów, mówiących że zaczną swoim paniom kłaść obsrane gacie na stole podczas obiadu. Jednak co ciekawe, większość komentarzy hejtujacych okładkę (przypominam - okładkę!) pada ze strony kobiet.
Pewnie jesteście ciekawi, co takiego napisali w tym artykule, że wzbudził takie emocje. No cóż, gdyby którykolwiek z komentujących raczył go przeczytać, to pewnie nie wpadłby na tego rodzaju komentarze. Artykuł mówi o tym, że w Stanach na tampony jest nałożony podatek jak na dobra luksusowe, mimo tego, że to towar pierwszej potrzeby. Dalej pisze się o tym, że w krajach rozwiniętych problem z dostępem do podpasek itp mają tylko osoby żyjące w biedzie lub przebywające w zakładach karnych, ale w krajach rozwijających się dostęp do środków sanitarnych to już poważny problem. Że Kenijki opuszczają rocznie do 6 tygodni szkoły z powodu miesiączki. O tym jak kiedyś widok krwi miesiączkowej w żaden sposób nie raził. Generalnie artykuł jest dość długi i raz bardziej mądry raz mniej, ale nigdzie nie pisze się "Połóż facetowi brudne gacie pod nosem, niech wie, że jesteś kobietą!". Cały możecie przeczytać tu.
I teraz tak. Wracając do tych komentarzy, do tej całej gównoburzy. I podkreślając, że absolutnie nie uważam, że tą stroną swojej kobiecości trzeba epatować na prawo i lewo i wymachiwać z dumą zużytym tamponem: dlaczego uważamy normalną część swojego życia, swojego organizmu, za coś obrzydliwego? Dlaczego stygmatyzujemy coś, co co miesiąc przeżywa prawie połowa społeczeństwa? Tak tak, kupę też robimy codziennie, bla bla bla. Ale naprawdę, krew do kupy? No gdzie!
Dalej - dlaczego przeszkadza nam plamka z krwi na majtkach, a rozlew krwi w filmach i grach komputerowych już nie? Bo to jakaś inna krew, tak? Bullshit.
Dlaczego kiedy dziewczynka dostanie okres w szkole, to ze wstydem pakuje papier toaletowy w majtki, bo wstydzi się zapytać nauczycielkę czy inną koleżankę o podpaskę? U mnie w szkole nie było pielęgniarki, którą można by o to poprosić, ale nawet gdyby była - ile dziewczynek wstydziłoby się o to spytać nawet ją?
Dlaczego chłopcy mają się śmiać z dziewczynki, która nie może ćwiczyć na wfie z powodu okresu? Miałam w klasie koleżankę, która z powodu bóli menstruacyjnych potrafiła wylądować w szpitalu. Czy to nadal jest takie zabawne? I dalej - dlaczego jak dziewczyna ma zły humor, to hasła "masz okres" używa się jako obelgi?
Kurde, naprawdę nie mówię, że okresem należy się chwalić i organizować imprezę z okazji pierwszej miesiączki (podobno w Stanach mają takie pomysły), ale zacznijmy to traktować jak coś normalnego! Ja sama pamiętam ile wstydu się najadłam, kiedy coś mi przeciekło, kiedy niechcący pobrudziłam kanapę w gościach, kiedy nie miałam przy sobie podpaski i brakowało mi odwagi, żeby o nią poprosić. Owszem, podrosłam i zaczęłam sobie z tym radzić, ale to chyba właśnie te 12-13 letnie dziewczynki, które wchodzą w ten -nomen-omen - okres, powinny otrzymywać większe wsparcie.
Lekcje biologii. Układ rozrodczy. Dziewczynki słuchają zafascynowane, robią notatki. Chłopcy z tyłu sali chichoczą i grają w kropki. Potem mylą okres z owulacją, a wytłumaczenie im jak działa antykoncepcja hormonalna graniczy z cudem. I tutaj też uważam, że chłopców, tak samo jak dziewczynki, od najmłodszych lat powinno się uczyć, że okres to coś zupełnie normalnego. Przecież przechodzi przez niego ich mama. Ich siostra. Swoją drogą anegdotka - kiedyś cholernie rozbolał mnie brzuch podczas okresu. Nie byłam się w stanie podnieść z łóżka. Wysłałam mojego brata - wówczas ośmio czy dziewięcioletniego, do apteki po coś przeciwbólowego. Dostałam krople na żołądek :D Pewnie takiemu szkrabowi ibupromu i tak by nie sprzedali. Ale krople jak się domyślacie mi nie pomogły i musiałam - znów ze wstydem - prosić kolegę, żeby mi coś mocniejszego przywiózł. Znów - nie mówię, żeby pokazywać chłopcom zużyte podpaski i mówić, że to normalne. Ale mama nie ma humorów, ani "tych dni" - ma okres, ok? Oczywiście w znaczeniu niepejoratywnym, tak jak wspomniałam wcześniej.
Ostatnia rzecz, tym razem dotycząca całkiem dorosłych ludzi. Kilka lat temu szukałam informacji o kubeczkach menstruacyjnych. Wtedy to była zupełna nowość. Na polskich forach znalazłam tylko takie komentarze:
"przecież to obrzydliwe"
"niehigieniczne"
"no jak można sobie wsadzać w pizdę kawałek plastiku"
"I co, będą to potem myły w publicznej toalecie, przy wszystkich???"
"Fuu, ile to bakterii, ohyda!"
Na szczęście się nie zniechęciłam i przerzuciłam się na zagraniczne fora. Tam znalazłam masę przydatnych informacji. A tamte panie, gdyby poczytały, to dowiedziałyby się o ile jest to dla ich organizmu lepsze niż tampony, o ile bardziej (sic!) higieniczne, ekologiczne, itd itp. Oraz o tym, jak umyć kubeczek bez dostępu do umywalki. Dowiedziałyby się też, że jeden kubeczek mieści tyle krwi co kilka tamponów, więc najczęściej spokojnie można doczekać, aż dotrze się do łazienki z umywalką w środku. Aha aha - i to nie śmierdzi jak podpaska ;)
Dla mnie to przykre, że ludzie wstydzą się swojego organizmu. Że widok - własnej - krwi miesiączkowej ich brzydzi. Że nie umieją o tym rozmawiać. Kurde, jestem ciekawa ile z Was pamięta rubrykę intymnych porad w Bravo. Tam były często listy typu "czy używając tamponów stracę dziewictwo" tudzież "mama mówi, że jestem dziwką, bo używam tamponów". To było z 10 lat temu. Teraz tampon to coś normalnego i używa ich prawie każdy, nie?
Mam okres i się tego nie wstydzę. Ani się tym nie chwalę. Po prostu go mam. Tak jak dwie stopy i dziesięć palców przy nich. Hawk.
Mam nadzieję, że nie zaczniecie mi pisać, tak jak ludzie pisali Wysokim Obcasom, że jestem nienormalna i nie będziecie mnie więcej czytać :P Jestem ciekawa jakie jest Wasze zdanie na ten temat. Serio - podyskutujmy, tylko błagam - na poziomie :D
P.S. Na osłodę i rozluźnienie przypominam Wam o konkursie - link po prawej stronie, taki obrazek tam jest, z nagrodami ;)
Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Witaj :)
Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz konstruktywny komentarz :)
Komentarze typu "fajny blog, wpadnij do mnie" będą usuwane.
Nie zostawiaj linku do Twojego bloga, jeśli nie jest to konieczne! :)