Widziałyście już pierwszą część moich szminkowych wziątków z Ameryki, czyli masełka revlon.
Dzisiaj bardzo podobny produkt, tym razem L'oreala :)
Ich kolorowe balsamy mam dwa:
Szybko o samym opakowaniu:
jest porządne, nie ścierają się napisy, nie otwiera się samo, nie pęka.
Naprawdę dobrze i ładnie zrobione.
Konsystencja jest leciutka, a kolory półtransparentne. Na pewno mniej intensywne niż w masełkach revlon.
Bez problemu można malować bez użycia lusterka, poprawiać makijaż w biegu.
Czuć lekkie nawilżenie, nie są to jednak na pewno pomadki pielęgnujące :)
Swatche:
Po prawej caramel comfort
Po lewej rose elixir
caramel comfort
Tego używam dość rzadko, jakoś nie lubię siebie w brązowych nudziakach.
rose elixir
Natomiast ten jest aktualnie moim ulubionym produktem do ust.
Daje lekko cukierkowy efekt na ustach, podkreśla ich naturalny kolor.
Użyłam do też w dziennym makijażu, który Wam ostatnio pokazywałam.
Są to naprawdę świetne produkty, szkoda, że niedostępne w Polsce :/
Miałyście z nimi kiedyś do czynienia?