Bo co nam po tym, że będziemy dbać o włosy, pielęgnować je od wewnątrz i od zewnątrz, skoro będą poszarpane, połamane i przez to w ogóle nie będą zyskiwać na długości?
Co nam po tym, że włosy urosną 3 cm, skoro potem trzeba będzie ściąć 5 cm połamanych końcówek?
Nie wiem jak Wy, ale ja uważam, że lepiej mieć krótkie włosy, niż włosy do pasa z kompletnym sianem od połowy. Dlatego też sama w styczniu ścięłam 20 cm tragedii z mojej głowy:
Część z Was pewnie już wie, że nie da się uratować rozdwojonej końcówki. Nie, pantene niestety kłamie. Nie da się jej skleić. Co gorsza, rozdwojenie posuwa się co raz wyżej i po jakimś czasie zamiast samego końca musimy obciąć włos w połowie.
Ale jeszcze gorsza jest chyba sytuacja, w której włosy łamią nam się w randomowych miejscach na całej głowie. I potem kończymy z sianem po całości - każdy włos sterczy w inną stronę, z trzech stopni cieniowania nagle robi się piętnaście i nie da się tego w żaden sposób opanować.
Na szczęście jednemu i drugiemu możemy zapobiegać.
1. Zabezpieczanie końcówek:
Ja zaczęłabym jednak od ścięcia tych, które już się rozdwoiły. Jeżeli jest ich dużo warto ciachnąć kilka cm u fryzjera, a jeżeli macie ich niewiele, to weźcie bardzo ostre nożyczki, usiądźcie wygodnie na kanapie i wyłapcie połamańce same.
UWAGA! Nożyczki naprawdę muszą być ostre. W innym przypadku tylko miażdżymy włos i po chwili znów się rozdwoi.
Jak już dorobimy się świeżutkich, ostrych końcówek to czas je ochronić.
Czego ja używam?
*Zielony krem do rąk z biedronki - koszt kilku złotych, a mamy sporą tubkę, która przyda się i do włosów, i do rąk
*Jedwab CHI - typowe serum silikonowe, ja moje kupiłam za 7 zł na stoisku fryzjerskim w centrum outlet (Fashion House Piaseczno), można je też dostać na allegro i w małych drogeriach
*Olej kokosowy
W każdym przypadku biorę odrobinę, rozcieram w dłoniach, przejeżdżam po końcówkach a na samiutkim końcu delikatnie po całych włosach.
Aktualnie używam jedwabiu CHI na zmianę z kremem z biedronki.
Pewnie mi napiszecie "Zaraz zaraz, przecież zawsze mówiłaś, że silikony są beee i nie można ich używać?"
Zabezpieczenie włosów to właśnie ten punkt, gdzie silikony są naprawdę bardzo pomocne. Trzeba tylko pamiętać, żeby ich nie nadużywać i co jakiś czas porządnie je zmyć szamponem z SLeS.
Co polecają inni?
*Olej z pestek śliwki
*Spraye gliss-kur - zwłaszcza przy krótszych włosach to dobra opcja, żeby zabezpieczyć też te włosy na wierzchu
*Serum z Avonu
Lepiej nie ryzykować z jedwabiem Biosilk (ten z Małgosią Kożuchowską na pudełku) ponieważ ma wysoko w składzie alkohol i może powodować więcej szkody, niż pożytku.
Czy to działa?
Ja zawsze miałam mega problemy z pociachanymi końcówkami, miałam je 'porozczwarzane' a jeden włos potrafił być złamany w trzech miejscach . Jednak ostatnio podcinałam włosy w styczniu i dopiero teraz zaczęłam zauważać pojedyncze rozdwojenia. Pewnie podetnę je znowu porządnie po wakacjach, kiedy to pokatuję je trochę słońcem i słoną wodą :] Bo nie ma co się łudzić - nawet zabezpieczając włosy olejami czy silikonami, nie ma szans żeby słonce i morze nie wpłynęło w jakiś sposób na Wasze włosy, jeżeli będziecie z niego korzystać. Ja należę do osób, które nie jadą nad morze po to, żeby spędzić dwa tygodnie w czapce pod leżakiem ;)
2. Zabezpieczenie przed uszkodzeniami mechanicznymi:
Oprócz rozdwajania nasze włosy są narażone na uszkodzenia na całej długości. Co zrobić, żeby im zapobiegać?
Nie suszyć, nie prostować, nie kręcić. Albo robić to sporadycznie i z głową. Używać chłodnego nawiewu, zabezpieczać włosy sprayami termoochronnymi.
Ja zwykle nie suszę włosów, chyba, że nie mam wyjścia - na dworze mróz a ja głowę umyć muszę.
Nie stylizuję ich też codziennie, ale jak raz na kilka miesięcy użyję lokówki to nie mam wyrzutów sumienia.
Także nie popadajmy w paranoję, ale nie katujmy naszych włosów bez potrzeby.
Dalej - uważajmy na 'ocieranie' zwłaszcza zimą, kiedy nosimy swetry, polary, szaliki i ortalionowe kurtki. Włosy lepiej wtedy spiąć tak, żeby się nie majtały i siedziały na miejscu.
Jeśli jesteśmy już przy zimie - chrońmy włosy przed zmianami temperatury - czapka lub kaptur jest konieczna!
Na noc dobrze jest związać włosy, tak, żeby nie kołtuniły się podczas spania. Ja robię koczek na czubku głowy. Ponoć super działa jedwabna poszewka na poduszkę - ja nie próbowałam.
Można też skonstruować sobie szlafmycę i spać w czapeczce :D Wtedy nasze włosy są superbezpieczne, byleby był to dobry, przewiewny materiał, bo przegrzanie głowy też nam nie służy.
Wybór akcesoriów:
Uważajmy na metalowe elementy - włosy mogą się o nie zahaczać i w ten sposób łamać. Czyli z trzech gumek na poniższym zdjęciu dwie dolne są fajne, górna już nie bardzo.
To samo się tyczy spinek - lepiej ich nie nadużywać i uważać przy ich zdejmowaniu - d e l i k a t n i eeee!
Nie szarpmy włosów przy rozczesywaniu. Nie mówię, że trzeba od razu kupować tangle teezer czy inną superszczotkę, ale bądźmy delikatne dla naszych włosów. Nie szarpiemy, używamy odżywek, żeby ułatwić rozczesywanie.
Ojej, to chyba tyle? W każdym razie tyle przyszło mi aktualnie do głowy. Warto zadbać o zabezpieczenie włosów, bo dzięki temu będziemy się mogły dłużej cieszyć ich długością, poza tym gładkie, nieposzarpane włosy wyglądają o niebo lepiej ;)
Jestem ciekawa Waszych patentów!
P.S. Zachęcam do polubienia Liliowego Zakątka na facebooku - banner po prawej :) Będziecie zawsze na bieżąco, a być może kiedyś przyda się to do jakiegoś konkursu? Polubicie, bo będzie mi przykro :D