Po raz kolejny zostałam otagowana, bardzo się cieszę i dziękuję Anicie z http://cococollection.blogspot.com/ za ten zaszczyt :D
Zasady:
-napisz, kto cię otagował i zamieśc zasady;
-zamieśc baner TAG'u i opisz 5 rzeczy z działu kosmetyki ( akcesoria, pielęgnacja, przechowywanie, kosmetyki kolorowe, higiena ), które Twoim zdaniem są całkowicie zbędne, bo:
mają tańsze odpowiedniki,
są przereklamowane,
amatorkom są niepotrzebne,
bo to sposób na niepotrzebne wydatki.
Krótko wyjaśnij swój wybór i zaproś do zabawy 5 lub więcej innych blogerek.
Ciężko mi odpowiedzieć na ten tag, ponieważ jest on bardzo względny :P Po pierwsze - nie mogę powiedzieć, że czegoś nie kupiłabym nigdy. Jeżeli miałabym duuużo kasy, to nie przejmowałabym się tym, że coś jest za drogie. Po drugie - gusta się zmieniają. Zdobywamy co raz większą wiedzę i chcemy testować nowe produkty, często takie, o których nigdy byśmy nie pomyślały (ciekawe co bym powiedziała rok temu, gdyby ktoś mi powiedział "Ej, nałóż sobie olej na włosy! Super sprawa!). Ale spróbuję :P
1. Oryginalny beauty blender: o tym pisało już kilka dziewczyn. Nie widzę sensu płacenia 70 zł za kawałek gąbki. Nie chodzi mi o samą ideę, bo na tańszy odpowiednik może się skuszę, chociaż póki co nakładam podkład tylko palcami i jest super. Chodzi o to, że nie mieści mi się w głowie płacenie takiej kasy za taką pierdołę.
2. Miliardy pędzli: u wielu dziewczyn, zwłaszcza na yt, widzi się ogromne kolekcje pędzli, które często się im dublują. Rozumiem, że niektóre z nich są wizażystkami i jest im to potrzebne, ale mi wystarczy kilka najpotrzebniejszych pędzli, których faktycznie będę używać.
3. Oliwka johnson&johnson: pomijając moje ogólne podejście do polityki tej firmy, wystarczy spojrzeć na skład - sama parafina. Za te same, jak nie mniejsze pieniądze mogę mieć oliwki babydream, które zawieraja tylko naturalne, odżywcze oleje.
4. Drogie podkłady: typu chanell, dior itp. ale też vichy to jedna z tych rzeczy, przy których nie mogę obiecać, że kiedyś nie spróbuję. Aktualnie nie mam kasy, żeby wydawać ją na pierdoły. Nie jestem jakoś niesamowicie wymagająca, nie potrzebuję pełnego krycia i matu, jestem w stanie wyjść z domu bez makijażu i czuć się dobrze. Używam teraz podkładu essence stay all day, który spokojnie mi wystarcza, a kosztuje mniej niż 20 zł. Wiem, że dziewczyny chwalą też podkłady z golden rose, lubiłam też mousse z maybelline, ale ten jest już ciut droższy. Pomijam tu podkłady mineralne, za które byłabym w stanie zapłacić te 70 zł, żeby mieć kosmetyk o dobrym składzie, chociaż strasznie mnie to denerwuję, że nie mogę mieć dobrych składowo i jakościowo kosmetyków za rozsądną cenę. Aha, i zawsze się cieszę jak znajdę próbkę podkładu clinique w gazecie :P
5. Silikonowa baza pod makijaż: ughhh, nie wystarczą wam silikony w podkładach? Zresztą bardzo współczuję dziewczynom w moim wieku, które już mają potrzebę wypełniać tym sobie zmarszczki... Tak jak już mówiłam, nie jest mi to potrzebne, w dodatku trochę mnie to przeraża. Jak mam taką maskę na twarzy zawsze mnie wszystko swędzi i i tak prędzej czy później ją sobie ścieram rękoma. Póki co podziękuję.
Tak jak mówiłam, ciężko mi było to wymyślić i nie obiecuję, że nie zmienię zdania.
Taguję:
*One little smile
*Ev
*Toeriis
*Enamour
*Coffenetka
*Chill Cake
*Od kobiety dla kobiety
*Misislipy
*Grimage
*WWO
*Nana
*MyWay
Zapraszam!