Włosy były wczoraj kręcone, dlatego są teraz takieeeee krzywe :P W ogóle przy tej długości o wiele bardziej mi się podobają podkręcone, ale papiloty, które kupiłam w tym celu są tak nieprzewidywalne, że i tak muszę poprawiać przód lokówką. A trochę bez sensu palić świeżo ścięte włosy...
Tutaj porównanie - 1 marca - 63 cm, po fryzjerze - 45 cm, dzisiaj - jakieś 46-47 cm, także już zdążyły trochę odrosnąć ;)
Włosy myłam dwa razy w tygodniu, mniej więcej co drugie mycie nakładałam jakąś maskę (czasem częściej jeśli np. miałam otwartą saszetkę biowaxu). Przed każdym myciem nakładałam coś na włosy: albo olej, albo olej z żelem hialuronowym, albo kombinowaną maskę. Piłam skrzypokrzywę a potem siemię lniane. Testowałam płukanki - moją faworytką jest lniana. Ale myślę, że o płukankach zrobię oddzielny wpis.
Z jednej strony jestem zła, że ścięłam tyle włosów, bo słabo się teraz układają, a z drugiej cieszę się, że mogę dbać o zdrowe włosy, a nie o suche siano :)
A jak Wasze włosy w tym miesiącu?
Podoba Ci się u mnie? Możesz polubić stronę bloga na facebooku, zaobserwować go na bloglovin, albo wejść na mój instagram! Zapraszam :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Witaj :)
Będzie mi bardzo miło, jeżeli zostawisz konstruktywny komentarz :)
Komentarze typu "fajny blog, wpadnij do mnie" będą usuwane.
Nie zostawiaj linku do Twojego bloga, jeśli nie jest to konieczne! :)